Gruzini mają za sobą ciężkie chwile po wyswobodzeniu się od Rosji i rozpadzie ZSRR. Kraj odzyskał niepodległość wiosną 1991 roku, ale tak naprawdę nigdy nie wydostał się poza orbitę wpływów Moskwy. W 2008 roku Federacja Rosyjska zaatakowała Gruzję, broniąc zależnych od siebie Osetii Południowej oraz Abchazji. Przez lata Gruzinom było bliżej do Europy, ale ostatnio znów są stronnikami Moskwy.
Czytaj także: Wagnerowiec uciekł do Norwegii. Ależ zwrot akcji
W lutym 2021 roku premierem został Irakli Garibaszwili, który reprezentuje prorosyjską partię Gruzińskie Marzenie. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że formalnie władzę sprawuje miliarder i człowiek Moskwy, Bidzina Iwaniszwili. Były premier, który dorobił się w Rosji fortuny, pociąga za sznurki na scenie politycznej i torpeduje integrację z Europą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawił też, że kraj jest coraz bardziej związany z Moskwą, która w Gruzji dość niespodziewanie ma swojego cichego sojusznika. Oczywiście mowa o władzach, bo społeczeństwo ma zupełnie inne zdanie. Jesienią i wiosną na ulicach miast ludzie protestowali przeciwko pomysłom rządzących, domagając się zbliżenia z Europą.
Teraz zaprezentowali swoje zdanie ws. zacieśniania stosunków z Moskwą. Właśnie, po raz pierwszy od 2019 roku, uruchomiono lotnicze połączenie między stolicami krajów. A rosyjscy turyści od razu skwapliwie skorzystali z okazji, by ruszyć do Gruzji. Musieli być mocno zaskoczeni, gdy zobaczyli, jakie czeka ich powitanie na lotnisku.
Przed portem lotniczym im. Szoty Rustaweliego powitali Rosjan mieszkańcy, którzy zorganizowali protest. W rękach mieli transparenty z hasłem: "Nie chcemy was tutaj", inni wykrzykiwali niezbyt przyjemne słowa w stronę przyjezdnych i pokazywali im środkowe palce. Rosjanie nie kryli zdziwienia, mówili dziennikarzom, że chcą w Gruzji wypocząć.
Faktem jest, że Gruzja jako kraj nie poparła zachodnich sankcji wobec Rosji po agresji na Ukrainę. Chwalił ją za to nawet Siergiej Ławrow, minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej. Do Tbilisi uciekło nawet sto tysięcy jego rodaków, którzy chcieli uniknąć mobilizacji. Gruzini masowo wyjeżdżają za to na zachód, także do Polski.
A w Ukrainie walczy Legion Gruziński, czyli oddział ochotników, którzy wspierają obrońców przed wspólnym wrogiem.
Niedawno na łamach "Foreign Affairs Magazine" słynny myśliciel i analityk Francis Fukuyama ostrzegał, że Gruzja jest coraz bliżej Rosji. Jego zdaniem, zachód powinien wesprzeć demokratyczne zmiany w kraju i sprawić, że wpływy Rosjan zmaleją. Na razie, póki rządzi partia Gruzińskie Marzenie, Gruzja jest w objęciach Moskwy, a Bidzina Iwaniszwili i jego ludzie reformują go tak, by tym układzie pozostał.
Czytaj także: Pojawiły się w Rosji. Ogłoszenia mają jeden cel