Na Palenicy Białczańskiej, a także na Włosienicy trwa właśnie coroczne badanie koni pracujących na trasie do Morskiego Oka. Odbywa się ono cyklicznie tuż przed rozpoczęciem głównego, wakacyjnego sezonu, gdy konie pracują pod największym obciążeniem i przy najwyższych temperaturach.
W tym roku w badaniu uczestniczy czterech lekarzy - pierwszy z nich sprawdza stan koni przed rozpoczęciem kursu. Pozostała trójka oczekuje na zwierzęta po wyjeździe na polanę Włosienica. Tam - po zakończeniu przejazdu - badane są funkcje życiowe koni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyniki zadowoliły fiakrów. Weterynarze mają jednak zastrzeżenia
Jak wynika z relacji jednego z weterynarzy, stan koni jest bardzo podobny do tego, który zanotowano rok temu.
Liczba osób na fasiągu jest zmniejszona do dziesięciu i w zasadzie nie widzę wielkiej różnicy między tym co było rok temu jeśli chodzi o kondycję tych koni, a tym co jest teraz - twierdzi Marek Tischner w rozmowie z portalem Podhale24.
Jednocześnie zauważa on, że przerwy pomiędzy poszczególnymi przejazdami powinny być nieco dłuższe.
Badania wskazują, że ta przerwa powinna być dużo dłuższa. Te parametry, które badamy nie spadają do wartości fizjologicznych nawet po godzinie - podkreśla z kolei lekarz weterynarii, Bożena Latocha.
Z wyników badań zadowoleni są fiakrzy. W ich ocenie, przedstawione rezultaty pokazują, że konie są odpowiednio zadbane.
Na początku baliśmy się tych badań, ale teraz uważamy, że one są dobre. Mamy dowód, że konie są w dobrej kondycji i nic złego im się tu nie dzieje (...) Jeden zaczyna szósty sezon, a ten drugi 13-ty. Radzą sobie bez problemu - cieszy się Władysław Nowobilski, prezes Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka.
Lekarz Marek Tischner twierdzi, że konie pracują na szlaku stosunkowo niedługo. Jego zdaniem, zwierząt na tym odcinku jest tak dużo, że często są one wymieniane.
Te konie pracują tu przez ok. półtorej godz. dziennie. Jest to godzina wjazdu, później mają u góry postój i ok. 30 min trwa zjazd. Później na dole konie są wymieniane na inną parę. Rzadko zdarza się, żeby ta sama para koni jednego dnia poszła drugi raz - twierdzi Tischner.