A ten jest od dwóch lat jasny. Putin chce podporządkować sobie Ukrainę, a potem odbudować armię. Estonia, tak samo jak wszystkie kraje w regionie, czuje się zagrożona przez Rosję i buduje armię zgodnie ze standardami NATO. Obserwuje też bacznie to, co dzieje się w Moskwie. I jak władza traktuje ludzi.
Hanno Pevkur podzielił się swoimi spostrzeżeniami ws. toczącej się wojny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przede wszystkim przyznał, że NATO wyciągnęło wnioski z inwazji na Ukrainę i jego członkowie szykują się do walki, którą Rosjanie mogą rozpocząć. Z drugiej strony wsparcie dla Kijowa płynie z niewielkiego kraju bez przerwy, bo na razie nie zanosi się na to, by konflikt miał się zakończyć. Putin chce zwycięstwa, za wszelką cenę.
Nie liczą się problemy w kraju i to, że zwykłym ludziom żyje się gorzej. Dość wspomnieć ostatnie problemy z dostępnością jajek, wysokimi cenami żywności i kolejki, które można było obserwować w całej Rosji. Estończyk uważa, że Putina to w ogóle nie interesuje.
Dla Rosji nie ma limitu w kwestii tego, ile państwo może wydać na zbrojenia - uważa estoński minister obrony.
I właśnie zbrojenia i sytuacja na froncie są istotne. Putin chce podporządkować sobie Ukrainę, choćby wojna miała trwać kilka lat i kosztować życie setek tysięcy żołnierzy. - Rosjanie mogliby w razie potrzeby jeść same ziemniaki, a armia i tak dostałaby wszystko, czego potrzebuje - ocenił Hanno Pevkur.
Kraje Zachodu wiedzą już jednak, na co stać Władimira Putina i elity władzy na Kremlu. Nie mają złudzeń, że prezydent Rosji zatrzyma się i że przejmą go wysokie straty na froncie, zniszczenie dużej ilości sprzętu czy problemy, które agresor napotyka od początku wojny.
Ten rok jest czasem wielkich osiągnięć w kwestii naszego potencjału obronnego - uważają Estończycy, chwaląc postawę całego NATO.
- Czy możemy powiedzieć, że jesteśmy bezpieczni? Mając takiego sąsiada, jak Rosja, nigdy nie będziemy mogli tego przyznać z całą pewnością. Rosja była, jest i zawsze będzie najpoważniejszym zagrożeniem dla naszej niepodległości i wolności - stwierdził minister Hanno Pevkur.