Użytkownik o nazwie mlodymuzykant zamieścił na Tik Toku nagranie pokazujące interwencję Straży Miejskiej w Krakowie. Jak wynika z jego treści, tiktoker grał na flecie na jednej z ulic prowadzącej na Rynek. W tle widać remontowaną obecnie Bazylikę Mariacką.
W pewnym momencie na miejsce przyjechali strażnicy. Z rozmowy można wnioskować, że młodzieniec grał na flecie w miejscu, gdzie był dobrze widoczny przez oko kamery monitoringu miejskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
500 złotych mandatu za granie na flecie?
Chłopak nie mógł kontynuować swojego "koncertu". Strażnicy jednoznacznie wskazali, że nie może grać w tym miejscu ani zbierać drobnych od mieszkańców Krakowa lub turystów.
No i doszliśmy do czasu, kiedy Straż Miejska nie pozwoliła mi grać na flecie. Dostaliśmy mandat 500 złotych od Straży Miejskiej. No nic, co mam powiedzieć, koniec grania na Rynku - mówi rozżalony chłopak.
Próbowaliśmy skontaktować się ze Strażą Miejską w Krakowie w tej sprawie. Niestety, nikt nie odbierał telefonu. Kwestia grajków ulicznych w stolicy Małopolski jest jednak dokładnie wyjaśniona w komunikacie miejscowego magistratu z marca 2022 roku.
Jak czytamy, zanim dana osoba czy zespół będzie występować na ulicy lub placu miasta, musi postarać się o odpowiednią umowę lub decyzję. Żeby to zrobić, potrzebna jest pozytywna opinia zespołu zadaniowego ds. weryfikacji artystów ulicznych.
Każdy grajek może się podjąć działalności na podstawie umowy zawartej z Wydziałem Spraw Administracyjnych Urzędu Miasta Krakowa (dotyczy to Rynku Głównego, Małego Rynku, placu Szczepańskiego, Plant, bulwarów nad Wisłą) albo decyzji wydanej przez Zarząd Dróg Miasta Krakowa ‒ decyzja dotyczy dróg publicznych i pozostałych terenów.
Aby uzyskać wyżej wskazaną opinię, należy zgłosić się na spotkanie w siedzibie Ośrodka Kultury Krakowiacy przy ul. Św. Gertrudy 4. Wcześniej trzeba pamiętać o złożeniu wniosku do wyżej wymienionych zarządców terenu. Gdy decyzja będzie pozytywna, można grać we wskazanym miejscu bez konsekwencji.
Zobacz również: Z salonu piękności do aresztu. Zatrzymano nawet kosmetyczki