Uzbrojony mężczyzna z Utah, oskarżony o groźby przemocy wobec prezydenta Joe Bidena, został zastrzelony przez agentów FBI na kilka godzin przed wylądowaniem prezydenta w tym stanie.
Jak podaje portal apnews.com, decyzja o zatrzymaniu mężczyzny zapadła po przeprowadzeniu przez Secret Service i FBI śledztwa, które toczyło się od kwietnia i doprowadziło do konkluzji, że groźby formułowane przez podejrzanego "są wiarygodne".
Do strzelaniny doszło około 6:15 rano czasu lokalnego, w trakcie gdy agenci specjalni próbowali doręczyć nakazy aresztowania i przeszukania w rezydencji w Provo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
FBI traktuje wszelką wymianę ognia, w którą zaangażowani są nasi agenci lub członkowie zespołów specjalnych, jako sprawę poważną. Zgodnie z polityką FBI incydent ten jest przedmiotem dochodzenia wydziału inspekcji FBI. Ponieważ jest to toczące się (śledztwo), nie podamy dodatkowych informacji - głosi komunikat Biura.
Czytaj także: Motorówką wbił się w łódź i zabił płynącą nią kobietę. "Cały czas był rozproszony przez telefon"
Robertson opublikował w poniedziałek post w Internecie, że słyszał, że Biden przyjeżdża do Utah i że planuje znaleźć kombinezon kamuflażowy i rozpocząć "czyszczenie kurzu z karabinu snajperskiego M24".
Sąsiedzi opisali Robertsona jako wątłego, starszego mężczyznę. Według jego profilu w internecie, mężczyzna miał 74 lata. Mężczyzna regularnie nosił broń przy sobie, jednak jego sąsiedzi powiedzieli, że nie stanowił dla nich żadnego zagrożenia.
Nie ma mowy, żeby jechał stąd do Salt Lake City, ustawiał karabin i strzelał do prezydenta - na 100 procent nie ma mowy - powiedział jego sąsiad Andrew Maunder.
Prezydent USA na zachodzie kraju
Przypomnijmy, że Joe Biden w środę przebywał Nowym Meksyku, gdzie przemawiał w fabryce produkującej wiatraki, a później poleciał właśnie do Utah. W czwartek ma odwiedzić szpital dla weteranów.