Rosyjska Grupa Wagnera chce do połowy maja zwerbować nowych najemników. Jak informuje agencja Reutera, przybyć ma aż 30 tys. osób, a dziennie będzie rekrutowanych ok. 500-800 osób.
Prywatne przedsiębiorstwo z Jewgienijem Prigożynem na czele poniosło ogromne straty, próbując zdobyć ukraińskie miasto Bachmut. Miasto w obwodzie donieckim wciąż jest epicentrum działań zbrojnych. Rosja nie ustępuje i żołnierze usiłują całkowicie okrążyć Bachmut, by je zdobyć.
Do tej pory miejscami, gdzie doszło do największego rozlewu krwi, jest Kreminna w obwodzie ługańskim, ale także właśnie Bachmut.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Generał Syrski, dowódca ukraińskich wojsk lądowych poinformował w piątek 17 marca, że "wzdłuż całej wschodniej linii frontu wróg prowadzi działania ofensywne. Próbuje przerwać obronę ukraińskich wojsk".
Grupa Wagnera rekrutuje nowych najemników
W styczniu Stany Zjednoczone oszacowały, że Grupa Wagnera ma ok. 50 tys. żołnierzy na terenie Ukrainy, w tym 40 tys. więźniów. Ukraińskie źródła podają, że ok. 30 tys. żołnierzy Wagnera zostało zabitych, rannych lub opuściło pole walki.
Grupa Wagnera działa na zlecenie Kremla
Grupa Wagnera to prywatna firma wojskowa powiązana z wywiadem Federacji Rosyjskiej. Przywódca grupy Jewgienij Prigożyn jest jednym z najbliższych współpracowników Władimira Putina.
Należący do grupy żołnierze znani są brutalności i wielokrotnie oskarżani byli o łamanie praw człowieka. Nie jest tajemnicą, że działają na zlecenie Kremla, a Putin miał osobiście zlecić im zabójstwo najważniejszych osób w Ukrainie. Głównym celem jest prezydent zaatakowanego kraju Wołodymyr Zełenski.
Czytaj także: Rosjanie się przygotowują. "Okopy na plażach"
Z punktu widzenia prawa (także rosyjskiego) grupa nie powinna nawet istnieć. Ich przywódca jednak wykorzystuje luki w prawie międzynarodowych i oferuje usługi z zakresu wojskowości najemnej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.