Rosjanie mają ogromne problemy z rekrutacją ochotników na wojnę w Ukrainie i stało się to, czego należało się spodziewać od tygodni. Do walk wróciła część najemników Gruoy Wagnera, która od maja oficjalnie opuściła front i oddała pole rosyjskiej regularnej armii. Teraz będzie ją wspierać w kilku rejonach, gdzie brakuje żołnierzy.
Wagnerowcy znów walczą w okolicach Bachmutu, ale już nie jako oddzielny oddział, ale niewielkie grupki, które podporządkowane są rozkazom regularnych jednostek wojskowych. To na wypadek, gdyby członkowie byłej Grupy Wagnera mieli kłopot z podporządkowaniem się rozkazom czy znów stali się zbyt silni w Rosji.
Mają walczyć i wykonywać rozkazy MON oraz generała Siergieja Szojgu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak zażyczył sobie sam Władimir Putin, który po czerwcowym puczu Jewgienija Prigożyna i marszu wagnerowców na Moskwę poprzysiągł najemnikom zemstę. Mówił, że dla niego Grupa Wagnera nie istnieje i słowa dotrzymał. Część bojowników wysłano do domów, część trafiła na Białoruś do obozu w Osipowiczach. Inni czekali na to, co będzie.
A władze na Kremlu cierpliwie czekały na okazję do zemsty. W sierpniu w katastrofie lotniczej w obwodzie twerskim zginął Jewgienij Prigożyn, a wraz z nim Dmitrij Utkin "Wagner" i inni dowódcy grupy. Szybko stało się jasne, że to faktycznie koniec oddziału. Ale po najemników rękę wyciągnęła rosyjska armia.
Tej brakuje żołnierzy, zwłaszcza z doświadczeniem bojowym i wysokimi kwalifikacjami.
Według informacji Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) część najemników Grupy Wagnera wróciła na front i znów walczy w ukraińskiej wojnie. Po raz ostatni byli w walce na początku maja, potem Jewgienij Prigożyn wycofał swój oddział, wściekły na brak wsparcia ze strony Siergieja Szojgu oraz rosyjskiego MON.
Według raportów z frontu oddziały Grupy Wagnera są rozdrobnione i jest mało prawdopodobne, że zorganizują się w postaci grupy bojowej lub wpłyną znacząco na rosyjskie zdolności bojowe - analizuje ISW.
Amerykanie zaznaczyli, że to nie przypadek. Rosjanie obawiają się powtórki z buntu wagnerowców, więc żołnierzy porozdzielano i są pod kontrolą. Część walczy u boku Rosgwardii, inni trafili na front w miejscach, gdzie jest szczególnie ciężko. Pod Bachmutem biją się ci, którzy nie wsparli z kolei puczu Jewgienija Prigożyna.
Zdaniem ekspertów z ISW, tworzą dziś zupełnie nową formację, która jest wierna Władimirowi Putinowi. Nie znamy jednak jej nazwy i realnej siły militarnej.
Czytaj także: Blady strach padł na Rosjan. Wkrótce trafią na front