Zapewne nazwisko Idana Amediego niewiele wam mówi, ale gdy zobaczycie twarz aktora, zaraz skojarzycie go z serialem "Fauda", który stał się hitem Netfliksa w Polsce. Piosenkarz, który rozpoczął kilka lat temu karierę aktorską, pojawił się w drugim sezonie produkcji. Gra w niej Sagiego Tzura, żołnierza specjalnej jednostki izraelskiej.
W serialu jego oddział operuje w Strefie Gazy i na terenach kontrolowanych przez Hamas, a Sagi i jego zespół walczą z terrorem wszelkimi dostępnymi środkami. Teraz okazuje się, że życie wyprzedziło pomysły scenarzystów, a Idan Amedi naprawdę trafił na wojnę z Hamasem. Tym razem w roli rezerwisty izraelskich sił zbrojnych (IDF).
W sieci zamieścił specjalne nagranie skierowane do swoich fanów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Idan Amedi zaprezentował się w mundurze i z długą bronią, informując fanów, że trafił do armii i że to nie scena z planu filmowego. Armia izraelska wezwała ponad 300 tysięcy rezerwistów pod broń i szykuje się do rozprawy z terrorystami, którzy zaatakowali kraj i zamordowali z zimną krwią setki Żydów. Wśród powołanych jest też Amedi.
To nie jest scena z serialu "Fauda", to prawdziwe życie - przyznał aktor.
Jak przyznał, żołnierze zyskali wielkie wsparcie od społeczeństwa i bardzo za nie dziękował. Dodał też, że wojsko jest gotowe do walki i zmotywowane, by chronić rodziny, dzieci i domy Izraelczyków. Część sił skierowano na północ kraju, by być gotowym na możliwy atak grup z Libanu. Pozostałe otaczają Strefę Gazy i szykują się do inwazji.
35-letni Idan Amedi nie mógł zdradzić, gdzie będzie służył i jaką ma misję. Ale z pewnością dowódcy nie będą go oszczędzać, bo jest żołnierzem jak każdy Izraelczyk. Co ciekawe, Lior Raz, czyli gwiazdor "Faudy" i jej współscenarzysta też ma wiele wspólnego z armią. Przed laty był komandosem Jednostki 217, nazywanej Duvdevan.
Fani serialu ze zdumieniem przecierali oczy, widząc to, co dzieje się od soboty w Izraelu. Scenariusz zdarzeń do złudzenia przypominał "Faudę", a najbardziej jej ostatni sezon (numer 4), w którym Palestyńczycy starają się produkować rakiety, którymi ostrzelają w przyszłości Izrael. Jak widać, nie była to fabuła wyssana z palca.
Hamas zaatakował Izrael, nie żyją setki niewinnych ludzi
Bilans ataku terrorystów z Hamasu na Izrael jest porażający. Zginęło 1200 osób, z czego tylko 241 to żołnierze sił zbrojnych Izraela (IDF), a reszta to niewinni cywile. Bestialstwo napastników przekracza wszelkie wyobrażenia. Kolejne setki ludzi zginęły po stronie palestyńskiej, bo Żydzi nie pozostawili ataku bez odpowiedzi.
A jak zapowiedziały władze, zemsta będzie bezprecedensowa. Wojsko zwiększyło w kilka dni liczebność do ponad pół miliona żołnierzy, ściągnięto ciężki sprzęt i szykuje się inwazja lądowa na Strefę Gazy. Teren jest cały czas bombardowany, a siły specjalne pracują nad eliminacją dowódców Hamasu na wielu szczeblach.
Po obu stronach barykady cały czas giną setki niewinnych ludzi. Nienawiść jednak płonie, a końca konfliktu na razie nie widać. Palestyna chce wolności, Izrael zemsty na przelaną niewinnie krew. W sobotę życie straciło tak wielu Izraelczyków, jak w trakcie II wojny światowej. Od czasów Holokaustu naród nie doświadczył takiej tragedii.