"The New York Times" donosi, że w Chinach narasta wrogie nastawienie względem zachodnich marek odzieżowych. Najpierw z krytyką spotkała się firma Nike, a teraz porcja nieprzychylnych komentarzy została wymierzona w stronę H&M.
Powodem takiego stanu rzeczy jest to, że firmy wyraziły zaniepokojenie dotyczące warunków pracy w chińskim Sinciangu. Jednocześnie zaprzestano wykorzystywać w produkcji bawełnę z tamtejszych fabryk.
Szacunki wskazują na to, że co piąta sztuka bawełnianej odzieży na świecie pochodzi z tkaniny, która produkowana jest właśnie w Sinciangu. Nie brakuje doniesień mówiących o tym, że chińskie władze prześladują tam nawet milion Ujgurów i Kazachów, a także inne, przede wszystkim muzułmańskie mniejszości.
W Chinach wrze. Będzie bojkot?
Firma H&M już jakiś czas temu odnosiła się do tej sprawy. Teraz ten temat został "odkurzony", a wszystko za sprawą tego, że Unia Europejska postanowiła nałożyć na Chiny sankcje za łamania praw człowieka wobec ujgurskiej mniejszości.
Sytuacja w Chinach jest napięta. H&M otwarcie wyraża zaniepokojenie sytuacją Ujgurów i innych osób przebywających w Sinciangu, natomiast m.in. chińscy influencerzy uważają, że marka rozsiewa fałszywe informacje. W związku z tym pojawiają się groźby zbojkotowania tego odzieżowego giganta.
Czytaj także: Skrytykował TVP. Stacja pozwała telewidza