Z informacji prokuratury wynika, że hakerzy prowadzili stronę internetową "Power Off", na której oferowali specjalne urządzenia i programy wykorzystywanych do przeprowadzania ataków na sieci informatyczne. W zamian oczekiwali płatności w kryptowalutach.
Czytaj także: Sensacyjne wieści ws. Iwony Wieczorek. Dziwny trop
Działali przez ponad 7 lat
Metoda ataków została określona jako DDoS, czyli rozproszona odmowa dostępu. Polega ona, m.in. na zasypywaniu kanałów łączności, np. skrzynek mailowych olbrzymimi ilościami spamu. Prok. Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, mówi, że sprawcy działali przez ponad 7 lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak ustalono w toku postępowania, sprawcy oferowali zainteresowanym nabywcom nielegalną usługę w latach 2016-2023 - mówi prok. Adamska-Okońska.
Hakerzy wpadli w Bydgoszczy
Działania hakerów miały międzynarodowy charakter, dlatego postępowanie w ich sprawie również było międzynarodowe. Serwer sprawców znajdował się w Szwajcarii, a zainteresował się nimi m.in. Sąd Okręgowy Centralnego Okręgu Kalifornii.
Witryna, którą mieli administrować Mateusz B. i Damian Sz., została zablokowana na podstawie postanowienia amerykańskiego sądu. Sami hakerzy wpadli w Bydgoszczy. Jak pisze "Gazeta Pomorska", przed zatrzymaniem obu mężczyzn policjanci przeszukali dziesiątki miejsc.
Grozi im do 5 lat więzienia
Zatrzymanym mężczyznom przedstawiono zarzuty popełnienia przestępstwa z art. 269b par. 1 kodeksu karnego. Grozi im do 5 lat więzienia. Funkcjonariusze zabezpieczyli również ich sprzęt elektroniczny.
Chodzi o 15 twardych dysków, kilkanaście komputerów, 10 telefonów, elektroniczne nośniki pamięci oraz trzy karty SIM, a także kryptowalutę i pieniądze w łącznej kwocie niemal 260 tys. zł.