67-letni Robert Maudsley już do końca życia pozostanie zamknięty w znajdującej się pod ziemią celi. Mężczyzna jest seryjnym mordercą, który zabijał nawet gdy był już w wiezieniu. Przez media jest nazywany Hannibalem.
Jako nastolatek pracował jako chłopak do wynajęcia. Jego pierwszą ofiarą był jeden ze stałych klientów. Zabójstwo było bardzo brutalne i zszokowało nawet doświadczonych śledczych. Maudsley został skazany na dożywocie i wysłany do szpitala psychiatrycznego o zaostrzonym rygorze gdzie przebywało kilku innych niebezpiecznych więźniów.
Wbił łyżeczkę w mózg współwięźnia
W 1977 roku ze współwięźniem Davidem Cheesemanem zaatakowali innego więźnia skazanego za molestowanie dzieci. David Francis był torturowany przez dziewięć godzin. Maudsley w pewnym momencie wepchnął Francisowi łyżkę do ucha tak głęboko, że wbiła się w mózg.
Po zabójstwie Maudsley został przeniesiony do innego wiezienia. W 1978 r. udusił i dźgnął kolejnego współwięźnia, a ciało ukrył w swojej celi. Tego samego wieczoru zaatakował ponownie - tym razem Billa Robertsa. Roztrzaskał mu czaszkę i wbił w głowę prowizorycznie wykonany nóż. Później spokojnie podszedł do strażnika i powiedział, że na kolacji będzie o dwie osoby mniej.
Wtedy zdecydowano odizolować Maudsleya. Podziemna cela mierzy zaledwie 5,5 m na 4,5 m. Jest nazywana szklanym pudłem, ponieważ dookoła niej są kuloodporne szyby, przez które morderca jest stale obserwowany. Jedyne meble to stół, krzesło i betonowe łóżko. Posiłki są podawane są przez szczelinę pod drzwiami.
Czytaj także: To koniec rządu PiS? Sensacyjne wiadomości z Sejmu
Maudsley poprosił o złagodzenie kary i powrót do normalnej celi. Wcześniej prosił także o papużki lub kapsułkę z cyjankiem, aby popełnić samobójstwo. Wszystkie prośby odrzucono, a sąd zdecydował, że Maudsley nigdy nie wyjdzie ze swojej celi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.