Litwa, jedna z dróg szybkiego ruchu w Wilnie. Na drogowskazie mamy nazwy dwóch stolic: Kijowa oraz Mińska. Do ukraińskiej stolicy jechać trzeba przez 779 kilometrów, jej nazwę zdobi charakterystyczna niebiesko-żółta flaga. Do Mińska jest bliżej (187 kilometrów), ale jednocześnie jakby dalej. I między innymi o tym przypomina ten znak.
Czytaj także: "Trust" 2.0? Zakon Republikański - nowa zmyłka Rosjan?
Litwini w mistrzowski sposób wyrazili swoje wsparcie dla Ukrainy i jednocześnie sprzeciw wobec polityki Kremla. Obok słowa "Mińsk" na tablicy kierunkowej nad drogą pojawił się bowiem dopisek: "Pod okupacją Kremla". To nie fake, litewskie władze naprawdę w ten sposób oznaczyły drogę prowadzącą na Białoruś.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co ciekawe, trasa jest zamknięta od miesięcy, tak samo jak granica litewsko-białoruska. Litwini nie chcą wspierać agresora, a za takiego mają również Białorusinów, wspierających Rosjan w walce z sąsiadem. A przy okazji sami boją się o swoje bezpieczeństwo i stąd decyzja o uszczelnieniu i zamknięciu granic.
To nie pierwszy raz, gdy w Wilnie w sposób mistrzowski "trollują" Rosję i władze na Kremlu. Hitem internetu był napis, który umieszczono vis a vis ambasady rosyjskiej w Wilnie. Tak, by jej pracownicy mogli w sposób jasny przeczytać, co o nich sądzą miejscowi. I żeby nikt nie miał wątpliwości, kogo wspierają Litwini w tej wojnie.
"Putin, Haga już na ciebie czeka" - głosi napis na budynku w Wilnie.
Litwa odniosła się w ten sposób do marcowej decyzji Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, który wysłał list gończy za prezydentem Rosji. Oskarżono go o zbrodnie wojenne, między innymi w kontekście wywózki ukraińskich dzieci w głąb Rosji. Tych agresor porwał już ponad 19 tysięcy, teraz administracja Władimira Putina stara się maluchy wynaradawiać i pozbawić narodowej tożsamości.
Napięte stosunki między Białorusią a jej sąsiadami: Polską, Litwą czy Łotwą, trwają od lata 2021 roku. To wtedy, pod dyktando Kremla, w Mińsku zorganizowano akcję destabilizacji wschodnich granic Unii Europejskiej. Tysiące migrantów sprowadzono na Białoruś, by później zmusić ich do forsowania granic UE.
Litwa wyraziła więc na znaku drogowym w bardzo prosty i jasny sposób to, o czym wiemy od dawna. Alaksandr Łukaszenka stał się wasalem Kremla i działa według zaleceń z Moskwy. A Rosjanie podporządkowali sobie niemal całkowicie Białoruś, która stała się stroną w wojnie z Ukrainą. Teraz Kreml to samo chce zrobić z Kijowem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.