31-letniemu Kamilowi C. grozi kara 18 lat pozbawienia wolności za zabójstwo Tomasza Todorowicza. Polacy byli współlokatorami i według policji stale się ze sobą kłócili, co mogło być motywem zbrodni.
Brutalny atak na współlokatora
Tydzień przed zabójstwem Kamil C. wyprowadził się ze wspólnego lokum i próbował zaatakować Todorowicza kijem bejsbolowym. Z ustaleń śledczych wynika, że wcześniej 38-latek ukradł koledze pieniądze z portfela, groził mu i był wobec niego agresywny.
W nocy z 8 na 9 lipca 2019 roku Kamil C. wrócił do Todorowicza. Na nagraniach z monitoringu widać, że ma ze sobą metalowy pręt. Następnego ranka Polak nie żył, a przyczyną śmierci było wyjątkowo brutalne pobicie. Todorowicz nie miał szansy się bronić - został zaatakowany we śnie.
Szczegóły nie zostały ujawnione, ale śledczy powiedzieli, że morderstwo było "przerażające". Polak miał roztrzaskaną czaszkę, a fragmenty kości wystawały przez skórę. Narzędziem zbrodni był wspominany metalowy pręt, który znaleziono w pobliskim zbiorniku na wodę.
Kamil C. nie przyznaje się do winy. Powiedział, że tego wieczoru był w okolicy, ale chciał tylko sprzedać trochę marihuany, żeby mieć więcej gotówki i nie widział się z ofiarą. Na metalowym pręcie, którym zabito Todorowicza, nie znaleziono śladów DNA sprawcy. Sędzia w Rotterdamie wyda wyrok 6 lipca.
Czytaj także: Makabra w Wielkopolskiem. Zwłoki leżały między domami
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.