Jak podał "Kurier Poranny", mieszkaniec wsi Przystawka w gminie Janów miał zostać zaatakowany przez dwa wilki podczas spaceru z psem. Jak relacjonowała jego żona, mężczyzna zdołał samodzielnie opatrzyć rany, choć widok był przerażający. Jeden z wilków wbił mu zęby w udo, podczas gdy drugi jedynie poszarpał jego ubranie.
Jak wróciłam do domu z pracy, to się przeraziłam. Wszędzie było mnóstwo krwi, zastygniętych już skrzepów. Na szczęście mój mąż poradził sobie sam z ranami, opatrzył je, ale widok był przerażający - oznajmiła w rozmowie z "Kurierem Porannym" pani Mariola ze wsi Przystawka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Atak wilka w Podlaskiem
Zdarzenie miało miejsce w pobliżu stawu, około 200 metrów od domu poszkodowanego. Atak wilków wywołał niepokój wśród mieszkańców, którzy już wcześniej zgłaszali obecność tych drapieżników w okolicy.
Gmina Janów powiadomiła o incydencie odpowiednie instytucje. Dr Paweł Mędrek, powiatowy lekarz weterynarii, zaznacza w rozmowie z "Kurierem Porannym", że atak na człowieka to sytuacja wyjątkowa i niepokojąca, choć wilki coraz częściej zbliżają się do ludzkich siedzib.
Wójt gminy Janów, Jerzy Pogorzelski, wyraża zaniepokojenie sytuacją i apeluje o możliwość kontrolowanego odstrzału wilków. Jak informuje "Kurier Poranny", według wójta obecne metody odstraszania są niewystarczające. Sokólska policja prowadzi czynności sprawdzające w kierunku uszkodzenia ciała.
Dyrektor RDOŚ kwestionuje atak
W rozmowie z "Onetem" Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Białymstoku, Adam Juchnik, odniósł się do doniesień o możliwym ataku wilka. Jak wyjaśnia, sprawą zajmuje się już Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Sokółce, jednak brak jest jednoznacznych dowodów na to, że pogryzienia dokonał dziki drapieżnik.
- Bardzo łatwo jest wilka pomylić z bezdomnymi czy też puszczonymi luzem psami lub mieszańcami, bo i takie osobniki występują — tłumaczy Juchnik, zaznaczając, że nie może jednoznacznie potwierdzić, iż doszło do ataku wilka lub wilków. Jak dodaje, RDOŚ pozostaje w kontakcie ze służbami sanitarnymi.
Lekarz rodzinny, który badał poszkodowanego, nie może potwierdzić, że był to wilk, jednak może on bazować tylko i wyłącznie na relacji zgłaszającego. Kontaktowaliśmy się też z Powiatowym Lekarzem Weterynarii w Sokółce. On nie potwierdza wystąpienia choroby zakaźnej ani pogryzienia przez dzikie zwierzęta, ponieważ dysponuje tylko i wyłącznie informacją od wójta bez żadnych dowodów. Nie zgłosił się ani poszkodowany, ani świadkowie — relacjonuje w rozmowie z "Onetem".
Podkreśla również, że zebrane dotąd informacje nie dają podstaw do jednoznacznych wniosków. - Jest mało prawdopodobne, żeby doszło do pogryzienia przez wilka - dodał w rozmowie z "Onetem".