Aleksandra F. kandydowała na radną Rady Miasta w Kluczborku. Kobieta nie uzyskała jednak mandatu. Piotr Pośpiech, obecny wicewojewoda opolski, startował razem z 38-latką w wyborach.
Kandydowaliśmy razem do Rady Miejskiej w Kluczborku. Tak poznałem panią Aleksandrę. Jeden z kolegów, który znał ją bliżej, zaproponował jej start. Poznaliśmy się na spotkaniu, na którym dopełnialiśmy formalności związanych z kandydowaniem, by móc ubiegać się o miejsce w radzie - wspomina Piotr Pośpiech w rozmowie z o2.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aleksandra F. nie żyje. Mąż twierdził, że zaginęła
W poniedziałek (8 lipca) rano Mateusz F. przyszedł na policję i powiedział, że żona zaginęła. Według niego kobieta poszła do lasu w nocy z soboty na niedzielę po kłótni, jaka za nimi zaszła.
Wersja przedstawiona przez zgłaszającego zaginięcie nie przekonała policjantów, a zainicjowane czynności doprowadziły do ujawnienia w kompleksie leśnym na terenie Gminy Byczyna zwłok Aleksandry F. Kolejne czynności dowodowe, w tym oględziny zwłok i miejsca ich ujawnienia, w które zaangażowani byli biegli, pozwoliły powiązać z zabójstwem męża ofiary - przekazała Prokuratura Okręgowa w Opolu.
Policja zatrzymała Mateusza F. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa swojej żony. Aleksandra, wedle wstępnych ustaleń, zginęła w wyniku uduszenia. Mąż Oli przyznał się do popełnienia tej zbrodni oraz opisał jej okoliczności. Wedle słów podejrzanego do uduszenia żony doszło w trakcie kłótni na tle spraw osobistych. Prokuratura chce, by sąd aresztował 44-latka. Grozi mu od 10 do 30 lat więzienia lub dożywocie.
Czytaj również: Zamordował maczetą swoich znajomych. Wkrótce stanie przed sądem
Odebrał telefon. "Piotr, Ola nie żyje"
Wojewoda Pośpiech o zaginięciu Aleksandry dowiedział się z wpisu na Facebooku, który udostępnił mąż ofiary. Szybko pojawił się na grupie, która funkcjonowała od czasu wyborów.
Ludzie zaczęli pisać, że coś się stało z Olą. Przedwczoraj jeden z kolegów, który także startował, zaangażowany w poszukiwania strażak, zadzwonił do mnie o 23:00 i powiedział: "Piotr, Ola nie żyje. Wszystko wskazuje na to, że to morderstwo". Tak się dowiedziałem, jestem w szoku - mówi nam Piotr Pośpiech.
Jak przyznaje, wspólne prowadzenie kampanii bardzo wiąże ze sobą ludzi kandydujących do rady. Choć Aleksandra nie chciała być postacią pierwszoplanową.
Ola nie była ekstrawertyczką, która wyskakiwała do przod i narzucała swoją wolę. Dla niej kandydowanie w wyborach, jak sama mówiła, było nową sytuacją. Odnosiłem wrażenie, że jako matka trójki dzieci - to jest notabene prawdziwa tragedia - jest osobą niezwykle zajętą, bowiem na tych spotkaniach, które organizowaliśmy, nie było jej zbyt często. Znajomi tłumaczyli, że jest zajęta dziećmi - mówi wojewoda Pośpiech.
- Od wyborów nie miałem z nią kontaktu. Spotkaliśmy się jeszcze na sympatycznym spotkaniu po wyborach. Jej nie było. Krótko przed tym zmarła jej mama, dlatego była wyłączona ze świętowania. Wspominam ją z wielką sympatią. To, co zaszło, nie mieści mi się w głowie. To jest jak scenariusz z jakiegoś serialu sensacyjnego, a nie z mojego Kluczborka - dodaje.
Prokuratura Rejonowa w Kluczborku zainicjowała działania, aby znaleźć opiekę dla dzieci Aleksandry.