Stęszew to niewielkie miasto oddalone od Poznania o około 30 km. W środę 5 czerwca doszło tam do rodzinnej tragedii. Córka 52-letniej Marzeny W. i 56-letniego Macieja W. nie mogła się skontaktować z rodzicami. Postanowiła więc sprawdzić, co się dzieje. Gdy przyjechała do rodzinnego domu, znalazła ciała bliskich - rodziców i 29-letniego brata.
Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", na ciałach rodziców widoczne były obrażenia wskazujące na brutalne zabójstwo. 29-letni syn pary miał odebrać sobie życie.
Mamy do czynienia z podwójnym zabójstwem i samobójstwem sprawcy - potwierdziła "GW" poznańska policja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodzinna tragedia w Stęszewie. Ksiądz: "Sprawcę osądzi Bóg"
Wydarzenia sprzed kilku dni wstrząsnęły mieszkańcami Stęszewa. Ludzie zastanawiają się, co doprowadziło do takiego dramatu.
Według Radia Poznań, ani policja, ani prokuratura nie mają informacji o tym, by w tej rodzinie dochodziło do jakichś nieporozumień. Z kolei jedna z sąsiadek w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" przyznała, że rodzina W. miała problemy finansowe.
Sekcję zwłok małżeństwa i ich syna zaplanowano na ten tydzień. Nie wiadomo jeszcze, kiedy odbędzie się pogrzeb rodziny. Jak pisze "Fakt", mieszkańcy miasteczka zastanawiają się teraz, czy członkowie rodziny - sprawca tragedii i jego ofiary - zostaną pochowani we wspólnym grobie.
Ta decyzja należy do rodziny i nikt nie powinien jej oceniać. Tym bardziej że po pierwsze i tak sprawcę tej tragedii osądzi Bóg. Poza tym nie wiemy dokładnie, co tam się stało. Motyw sprawca zabrał ze sobą — powiedział "Faktowi" ksiądz z jednej z okolicznych parafii.
Podobnego zdania jest znajoma Marzeny i Macieja W. — Wiem, że trudno myśleć o tym, że sprawca śmierci będzie, być może leżał w jednym grobie z ofiarami. Ale nie nam to oceniać. Zadecyduje rodzina — podkreśliła rozmówczyni "Faktu".
Gdzie szukać pomocy? Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.