Zgłoszenie w sprawie gospodarstwa w Miłoszowie w pow. lubańskim wpłynęło do Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Sprawę zgłosił urzędnik, który zauważył całkowitą bezczynność właściwych służb. Podczas interwencji dokonano szokującego odkrycia.
"Z relacji świadków wynika, że krzyk konających zwierząt był przerażający, a mimo to nikt w tej sprawie nie podjął jakichkolwiek kroków" - informuje na swoim profilu na Facebooku inspektorat.
Zwierzęta padały tam z głodu, a inne je rozdziobywały. Część z nich leżała w oborze, gnojowniku, część była zakopana.
Dzieci bawiły się między zwłokami
W gospodarstwie była także 42-letnia kobieta i dziewięcioro dzieci. Większość z nich jest niepełnosprawna. "Dzieci od miesięcy bawiły się na podwórku, na którym z ziemi wystawały zwłoki zwierząt" - czytamy na profilu.
Prócz tego inspektorzy zastali jeszcze dwóch pijanych i ubrudzonych fekaliami mężczyzn. Okazało się, że to bracia męża 42-latki. Mąż kobiety przebywa w więzieniu za znęcanie się nad rodziną.
Ona tłumaczyła, że ma miesięcznie 10 tys. zł., ale zwierzętami nie będzie się zajmować, ponieważ są jej męża, a ten ją katował.
Matka 9 dzieci została osadzona w areszcie, a dzieci są pod opieką najstarszego rodzeństwa. Kobiecie może grozić do 5 lat pozbawienia wolności.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.