O skandalu zrobiło się głośno 10 kwietnia. To właśnie wtedy na Reddicie została opublikowana fotografia przedstawiająca chłopca, który nie był zabezpieczony podczas korzystania z jednej z przejażdżek. Na zdjęciu wyraźnie widać odstający element, który chronił przed wypadnięciem innych uczestników. Do skandalu doszło podczas Sydney Royal Easter Show w Australii.
Czytaj także: Rosja uderzy ze zdwojoną siłą? Macron wskazał powód
Głos w sprawie zabrała matka chłopca. Według Sky Boustani Curtis pracownicy obsługujący przejażdżkę niewiele zrobili poza jej zatrzymaniem. Operatorka zastopowała w porę urządzenie, jednak nawet nie wyszła ze swojej budki. Według relacji świadków kobieta nie widziała nawet, że Tristan jest odpięty. Uświadomić jej to miały dopiero krzyki świadków. Dziecko mogło bezpiecznie zejść z wysokości na ziemię tylko dzięki uprzejmości przypadkowego mężczyzny.
Sky Boustani Curtis złożyła zażalenie do zarządzających atrakcjami. Według matki nikt z obsługi nie wyraził żalu w związku z zaistniałą sytuacją. Fakt ten wywołał oburzenie kobiety.
Obsługa wieży swobodnego spadania nie zadbała o dopełnienie standardów bezpieczeństwa. Upadek ze szczytu przejażdżki zapewne skutkowałby śmiercią.
Sydney Royal Easter Show wydało oświadczenie kilka godzin po zdarzeniu. Zarządzający atrakcjami zapewnili, że bezpieczeństwo gości jest dla nich najważniejsze. Poinformowano również o zamknięciu przejażdżki do czasu przeprowadzenia kompleksowego badania serwisowego.