Schronisko w Radysach jest jednym z największych w Polsce. Według organizacji "Pogotowie dla zwierząt", może być tam przetrzymywane nawet 3 tysiące psów i kotów. O tym, że mieszkające tam psy oraz koty żyją w tragicznych warunkach było wiadomo już od dawna, jednak teraz szereg organizacji pomocy zwierzętom oraz prokuratura i policja postanowiły zewrzeć szeregi.
Zwierzęta mieszkały, w małych boksach albo klatkach. Często miały nieleczone infekcje, niegojące się rany, były spragnione i niedożywione. Z pierwszych kilkudziesięciu psów, które zostały zabrane przez policję oraz organizacje i towarzystwa opieki nad zwierzętami, wiele miało udar społeczny spowodowany brakiem dachu.
Okazuje się, że właściciele schroniska w Radysach zrobili, kosztem zdrowia i życia zwierząt, dobry biznes na ich przygarnianiu.
Właściciele tego miejsca wygrywają kolejne przetargi w gminach na bezdomne psy, ponieważ proponują najniższy koszt za przyjęcie zwierzęcia pod opiekę – „kasują” za jego dalsze życie niewiele ponad 1000 złotych. Jak wygląda dalsza opieka za taką cenę? Nie trudno przewidzieć - piszą członkowie organizacji "Pogotowie dla zwierząt" na stronie zbiórki.
Czytaj także:
Kara za znęcanie się nad zwierzętami
Obecnie teren schroniska przeszukuje około 100 osób. Wielokrotnie znajdują tam psy i koty w stanie skrajnego wyczerpania, albo, niestety, już martwe, których ciała były pozostawione same sobie.
Na szczęście jednak koszmar zwierząt powoli się kończy. Może to być też sygnałem dla innych, którzy pod płaszczykiem pomocy dla bezdomnych psów robią okrutny interes i tych, którzy na to zezwalają. Sprawę bada bowiem prokuratura.
Planuje ona postawić zarzuty nie tylko właścicielom schroniska, ale też wojewódzkiemu weterynarzowi, który ignorował wcześniejsze informacje o warunkach w Radysach i nie przeprowadzał odpowiednich kontroli.
Każdy pies zostanie zbadany, sprawdzony czy potrzebuje pomocy i czy nie doszło przypadkiem do znęcania się nad zwierzętami. Psom, które będą wymagały pomocy, zostanie ona udzielona - komentował dla TVP3 Olsztyn, rzecznik tamtejszej prokuratury, Krzysztof Stodolny.
Na pomoc zwierzakom udało się zebrać w błyskawicznym czasie już prawie milion złotych. Na stronie ratujemyzwierzaki.pl, organizatorzy zbiórki informują, że dziennie są w stanie zebrać ze schroniska około 200 psów. Jednak koszty takiej jednej interwencji to kilkadziesiąt tysięcy złotych - potrzebni są weterynarze, zoopsycholodzy, behawioryści, należy opłacić transport i przygotować całe przedsięwzięcie.
Link do zbiórki oraz więcej informacji na temat akcji i szokującego zachowania właścicieli ośrodka znajdziemy tutaj.
Zobacz także: Zaniedbany lew w cyrku. Mieszkał w małej klatce
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.