To groźnego incydentu doszło 7 sierpnia w amerykańskim mieście Omaha w stanie Nebraska. Tony Luu i jego dwójka przyjaciół weszli do windy jednego z budynków. Grupa chciała udać się na jak najwyższe piętro, aby obserwować stamtąd zniszczenia spowodowane przez ciągłe gradobicie i gwałtowną powódź. Niestety nie przewidzieli, że żywioł może dotknąć również ich.
Przyjaciele utknęli w windzie po tym, jak woda wdarła się do jej wnętrza z holu. To właśnie wtedy Tony Luu wpadł na pomysł, aby zacząć nagrywać przerażające chwile kamerą swojego telefonu. Grupa zdała sobie sprawę z powagi sytuacji, gdy poziom wody przekroczył wysokość ich żołądków. Na nagraniu widać, jak jedna z kobiet wzywa przez telefon pomoc.
Uwięziony tercet wziął sprawy w swoje ręce jeszcze przed przybyciem służb. Udało im się wyważyć drzwi i uciec z windy, z której wylało się wiele litrów wody. Jej poziom miał już wtedy być tak wysoki, że każda z trzech osób musiała stać na poręczy, aby uniknąć zanurzenia. Na szczęście żaden z uczestników incydentu nie wymagał opieki medycznej.
Omaha została dotknięta w weekend ulewami, które spowodowały powodzie. National Weather Service poinformował, że woda sięgała nawet na wysokość metra i spowodowała w mieście spore zniszczenia. Przeciążony został cały system kanalizacji. Podczas burzy aż 18 tysięcy osób straciło prąd.