Do bulwersującego zdarzenia doszło w kwaterze przy ulicy Kościeliskiej w Zakopanem. Pan Artur, właściciel pensjonatu, przekazał szczegóły "Tygodnikowi Podhalańskiemu". Opisał, że goście z Łodzi przyjechali do niego w piątek i już od samego początku mieli sprawiać problemy z powodu hałasu. Sytuacja zaostrzyła się w sobotę po godzinie 22:00, co doprowadziło do eskalacji i konieczności interwencji.
"Dojechało do naszych klientów około 10 osób z Nowego Targu. Razem imprezowali. [...] Na moje uwagi jeden z przyjezdnych rwał się do bitki, zaczął mnie gonić, zgubiłem telefon. On go podniósł i rzucił nim w moją żonę. Potem ją dopadł, powalił na ziemię i zaczął kopać" - przekazał "Tygodnikowi Podhalańskiemu" pan Artur.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wezwano policję. Po zakończeniu interwencji funkcjonariusze mieli odjechać. "Ja im nie pozwoliłem, przecież mam dwójkę małych dzieci, a oni chcieli mnie zostawić z tymi bandytami. Nawet nie spisali ani moich zeznań, ani zeznań pozostałych gości, którzy stanęli w mojej obronie. To osiem osób. Mój mały synek patrzył, jak ten bandyta bije mu matkę" - poinformował lokalną gazetę pan Artur.
Trzeba wysłuchać zarówno jednej, jak i drugiej strony, a dopiero potem pozwolić na ocenę. Każda ze stron ma prawo do przedstawienia swojej wersji, a na podstawie materiału wysłanego do "Tygodnika Podhalańskiego" nieco sfałszowany obraz powstał - powiedział w rozmowie z portalem o2.pl rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem asp. sztab. Roman Wieczorek.
Pobicie w Zakopanem. Jest reakcja policji
Zakopiańska policja oznajmiła, że sytuacja opisana w "TP" została przedstawiona jedynie ze strony pana Artura, opierając się na jego relacjach przesłanych do redakcji lokalnej gazety. Funkcjonariusze podkreślają, że wciąż prowadzone są czynności dochodzeniowe, mające na celu ustalenie pełnego obrazu wydarzeń.
- Do zdarzenia doszło. Natomiast w mojej ocenie nieprawdziwe są informacje od osoby, która poinformowała "Tygodnik Podhalański", ponieważ na miejscu były trzy załogi policji. Wszyscy zostali zidentyfikowani, a okoliczności, które zostały przedstawione w artykule, są sprzeczne z tym, co podaje osoba pokrzywdzona. Naszym zadaniem jest ustalenie, jak faktycznie przebiegało to zdarzenie - przekazał w rozmowie z o2.pl asp. sztab. Roman Wieczorek. Szczegółów niestety nie mógł zdradzić.
Rzecznik podkreślił, że cała interwencja była nagrywana zarówno w formie audio, jak i wideo. Teraz dalsze kroki będą podejmowane przez śledczych, którzy zajmą się analizą zebranego materiału dowodowego oraz przesłuchaniem świadków, aby ustalić wszystkie okoliczności tego incydentu.
Żona złożyła zawiadomienie
Policja będzie również rozpatrywała zawiadomienie, które zostało złożone w komendzie w związku z naruszeniem nietykalności cielesnej żony pana Artura.
Małżonka zgłaszającego poskarżyła się, że została uderzona - poinformował rzecznik prasowy.
Zawiadomienie zostało złożone w niedzielę. Zgodnie z Kodeksem karnym, osoba, która uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną, może być ukarana grzywną, karą ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat 2. Póki co nikogo w sprawie nie zatrzymano.
Malwina Witkowska, dziennikarka o2.pl