Radykalny ruch Huti wywodzi się z Jemenu, działając zarówno politycznie, jak i militarnie. Osoby zaangażowane w tę organizację nie ukrywają swoich koneksji z Iranem, a także - mówiąc delikatnie - do wyznawców innych religii, a nawet innych odłamów islamu.
Dla przykładu Huti, do którego przystępują szyici, otwarcie walczy i przeprowadza ataki na Arabię Saudyjską czy Zjednoczone Emiraty Arabskie, gdzie dominują sunnici. Oba te państwa traktują zresztą Huti jako organizację terrorystyczną.
Czytaj także: Pentagon potwierdza: dron USA zestrzelony
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Największą nienawiść Huti kieruje jednak ku Zachodowi. Widać to doskonale w symbolu ruchu, na który składa się kilka sloganów: Bóg jest wielki; śmierć Ameryce; śmierć Izraelowi; przekleństwo Żydom; zwycięstwo islamowi. Nie powinien więc dziwić fakt, że w obliczu obecnego konfliktu na linii Izrael-Hamas, Huti po raz kolejny chcieli zaznaczyć swoje istnienie - nie tylko z pomocą ostrzałów terytorium Izraela.
Atak Huti na statek. Czy miał jakieś powiązania z Izraelem?
Jak informowały media na całym świecie, w niedzielę milicja Huti porwała statek Galaxy Leader, pokonujący trasę z Turcji do Indii. Do porwania doszło na Morzu Czerwonym, a co ciekawe związek tego statku z Izraelem jest minimalny.
Pływa on bowiem pod banderą Bahamów, jego operatorem jest Japonia, a na pokładzie nie ma ani jednego Izraelczyka. Właścicielem jednostki jest jednak brytyjska firma, w której udziały ma izraelski biznesmen Rami Unger. Dla Huti był to wystarczający argument, by statek zaatakować.
Bojownicy najwyraźniej są z całej akcji wyjątkowo zadowoleni. Postanowili bowiem opublikować w Internecie 2-minutowy film przedstawiający atak na jednostkę. Użyli w tym celu helikoptera, który błyskawicznie wysadził na pokładzie grupę kilkunastu dobrze uzbrojonych osób.
Bezbronna załoga nie miała innego wyjścia, jak tylko się poddać - tylko tak można było zapobiec rozlewowi krwi. Po ujęciach można dojść również do wniosku, że akcja przebiegła błyskawicznie. Brak możliwości obrony ze strony pracowników z pewnością miał tu jednak największe znaczenie.