System finansowania Unii Europejskiej oraz wysokości wpłat na wspólne konto UE to temat, który od lat wzbudza spore zainteresowanie. Każdy kraj uzyskuje z tytułu członkostwa we wspólnocie spore profity, ale jest też zobowiązany do wpłacania określonej sumy pieniędzy. Część krajów na tej wymianie finansowej znacząco zyskuje, a część więcej wpłaca, aniżeli pobiera z kasy UE.
Tematem wymiany finansowej z UE zainteresowało się troje posłów: Marek Jakubiak i Jarosław Sachajko z Kukiz 15, a także Anna Gembicka z Prawa i Sprawiedliwości. Chcąc poznać konkretne dane, podpisali oni interpelację "w sprawie rzeczywistych zysków Polski z tytułu obecności w Unii Europejskiej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ministerstwo odpowiedziało już na zapytanie grupy posłów. Mowa tutaj przede wszystkim o głównym pytaniu, które brzmiało: "ile z pieniędzy, które otrzymujemy z Unii Europejskiej, pozostaje w Polsce, a ile wraca do państw starej UE". Ponadto parlamentarzyści pytali także o przychody zagranicznych firm oraz podatki płacone przez zewnętrzne instytucje obecne w naszym kraju.
Ministerstwo nie pozostawia złudzeń. Bilans Polski jest oczywisty
Odpowiedź Ministerstwa wskazuje jasno, że na obecności w Unii Europejskiej znacząco zyskujemy. Sytuacja w latach 2010 do 2023 była niezmienna - saldo Polski pozostawało dodatnie, a więc więcej zyskiwaliśmy, niż wydawaliśmy na potrzeby Unii Europejskiej.
Przykładowo: w 2010 r. z budżetu UE otrzymaliśmy 11,2 mld euro, z kolei wpłaciliśmy 3,4 - saldo wpłat wyniosło więc 7,8 mld euro na korzyść Polski. W kolejnych latach sytuacja nie ulegała zmianie - wysokie saldo odnotowaliśmy w 2014 r., gdy zyskaliśmy 13 mld euro.
Rekord zysków odnotowaliśmy w 2020 r. Wówczas Polska wpłaciła 5,8 mld euro, ale wypłaciła 19,8 mld - zyskaliśmy więc 13,1 mld euro. W 2023 r. Polska uzyskała na czysto 6,9 mld euro - wypłaciliśmy 13,4 mld, a wpłaty wyniosły 6,5 mld euro.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.