Nazywana "nuklearną futbolówką" teczka znajduje się zawsze nie dalej niż kilkanaście metrów od prezydenta. Nosi ją przy sobie jeden z żołnierzy. Istnieją jednak co najmniej trzy bądź cztery identyczne walizki. Jedna podąża za prezydentem, druga za wiceprezydentem, a trzecia jest zazwyczaj przechowywana w bezpiecznym miejscu.
Atomowa walizka należąca do byłego wiceprezydenta Mike'a Pence'a została 6 stycznia 2021 roku narażona na niebezpieczeństwo. Protestujący wdarli się go Kapitolu, zbliżając się do teczki na odległość mniejszą niż 30 metrów. Zdaniem inspektorów Departamentu Obrony sprawa wymaga dokładnego sprawdzenia.
Wszczynając postępowanie wzięliśmy pod uwagę różne czynniki. Należy zbadać zdolności Pentagonu i Białego Domu do zapewnienia bezpieczeństwa atomowym walizkom. Nie jestem pewien, czy taka ocena była w ogóle kiedykolwiek wcześniej przeprowadzana. Szturm na Kapitol nie był na pewno rozważany jako potencjalne zagrożenie. Taka sytuacja może wywołać jednak poważne obawy co do bezpieczeństwa kraju – powiedział w rozmowie z CNN starszy pracownik Biuletynu Naukowego Atomistyki Stephen Schwartz.
Czytaj także: Trump nie odpuszcza. Skutki mogą być nieprzewidywalne
"Bezpieczeństwo kraju mogło być zagrożone". Zbadają procedury dotyczące atomowej walizki.
Nagrania z ataku na Kapitol odtworzono jakiś czas temu podczas próby postawienia w stan oskarżenia byłego prezydenta Donalda Trumpa. Widać na nich, jak tłum w siedzibie Kongresu wdziera się na szczyt schodów. Znalazł się niebezpiecznie blisko miejsca, w którym schronił się ówczesny wiceprezydent Mike Pence wraz z żołnierzem trzymającym atomową walizkę.
Wydarzenia z 6 stycznia 2021 roku to nie tylko bezprecedensowy atak na naszą demokrację, ale także poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. Trudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby "futbolówka" wpadła w niepowołane ręce – ocenili przewodniczący podkomisji Komitetu Nadzoru i Reformy ds. Bezpieczeństwa Narodowego Stephen Lynch oraz przewodniczący podkomisji Komitetu ds. Strategicznych Sił Zbrojnych Jim Cooper.
Poprzedni incydent z atomową walizką miał miejsce w 2017 roku podczas wizyty Donalda Trumpa w Chinach. Doszło wtedy do bójki między amerykańskimi i chińskimi urzędnikami. Uczestniczył w niej żołnierz transportujący "nuklearną futbolówkę". Choć w obu przypadkach walizka nie wpadła w niepowołane ręce, pojawiają się pytania, czy związane z nią procedury są bezpieczne i skuteczne.
Dochodzenie określi, czy zalecenia Departamentu Obrony w przypadku zagubienia, kradzieży lub narażenia na szwank atomowej walizki są adekwatne do potencjalnych niebezpieczeństw. Śledztwo rozpocznie się w lipcu – czytamy w komunikacie.
Atomowa walizka. Co znajduje się w środku?
Wbrew powszechnemu przekonaniu atomowa walizka nie zawiera wcale przycisku ani kodów, za pomocą których prezydent może natychmiastowo skorzystać z broni nuklearnej. Zamiast tego znajduje się w niej specjalna aparatura służąca do autoryzowania ataku. Gdyby Joe Biden chciał użyć bomby atomowej, musiałby z niej skorzystać.
Teczka waży ponad 20 kg. W skórzanym pokrowcu ukryta jest mniejsza, aluminiowa walizka. Oprócz aparatury znajdują się w niej także dokumenty. Są to m.in. różne scenariusze ataku oraz instrukcje – także w wersji obrazkowej. Plany są na bieżąco dostosowywane, w zależności od zmieniającej się sytuacji międzynarodowej.
Obejrzyj także: Zamieszki na Kapitolu. Trump w końcu zabrał głos
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.