Po przyjęciu zawiadomienia o kradzieży 13 tys. złotych sprawą zajęli się policjanci z mokotowskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu. W trakcie czynności funkcjonariusze ustalili, że przestępstwa mógł się dopuścić były informatyk, który miał dostęp do systemu monitoringu oraz elektronicznych zabezpieczeń do drzwi wejściowych do budynku.
Czytaj także: Jachira w Sejmie o Janie Pawle II. Te słowa zabolą wielu
Zwalniając się z dotychczasowej pracy, mężczyzna zobowiązał się do dokończenia prac informatycznych, które wcześniej rozpoczął. Otrzymał na to zgodę. Obiecał, że wykona ją popołudniami. W tym czasie, kiedy był w firmie, zginęły pieniądze. Wskazywały na to również inne operacyjnie zebrane informacje.
Wiedział, jak się dostać do budynku, ponieważ miał klucze i znał kody dostępu do poszczególnych pomieszczeń. Mężczyzna tłumaczył się, że wchodził do biura za zgodą właściciela, ponieważ pozostawił tam niedokończoną pracę polegającą na odzyskiwaniu danych informatycznych - relacjonuje podkom. Robert Koniuszy z warszawskiej policji.
Tak tłumaczył się policjantom
Kiedy policjanci złożyli wizytę mężczyźnie w jego mieszkaniu, ten przyznał się do przestępstwa. Tłumaczył się, że ma problemy finansowe tytułem zaciągniętych pożyczek.
W mieszkaniu funkcjonariusze znaleźli i zabezpieczyli klucze do budynku, z którego skradziono gotówkę. Mężczyzna został zatrzymany osadzony w policyjnym areszcie. Następnego dnia usłyszał zarzuty, za które może zostać skazany przez sąd nawet na 5 lat więzienia.