Od dłuższego czasu, mniej więcej dwóch lat, mój bark nie funkcjonował, tak jak powinien. Miałem szczęście, że lekarka z oddziału pulmonologicznego, na którym niedawno leżałem, przypadkiem zauważyła, że z barkiem jest coś nie tak. To mnie uratowało - opowiada zoperowany pacjent Grzegorz Kozyra z Woli Sernickiej w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".
Jak dodaje pacjent lubelskiego szpitala, bark był spuchnięty i zaczął się tam zbierać już płyn. Po konsultacji u ortopedy okazało się, że Grzegorz Kozyra zmaga się z poważnym zwyrodnieniem i operacja jest jedyną szansą, żeby zatrzymać postępującą chorobę.
Stan 56-letniego pacjenta pogarszał się coraz bardziej. - Groziła mu całkowita destrukcja kości, przez co ostatecznie nie mógłby ruszać ręką. Panewka była już w połowie zniszczona. To był ostatni moment na operację - tłumaczył dr n. med. Tomasz Gieroba, kierownik Oddziału Urazowo-Ortopedycznego szpitala wojewódzkiego im. Jana Bożego w Lublinie, który wykonał zabieg, cyt. przez "Dziennik Wschodni".
Szansą na powrót do zdrowia było wstawienie tytanowego implantu wydrukowanego na drukarce 3D. Taki implant sprowadzono z zagranicy. Operacja wszczepienia implantu w łopatkę, która została przeprowadzona w szpitalu wojewódzkim im. Jana Bożego w Lublinie trwała trzy godziny.
Innowacyjna operacja był pierwszą tego typu przeprowadzoną na Lubelszczyźnie.
Dzięki operacji na pewno poprawi się zakres ruchu ramieniem, a dolegliwości bólowe, które były coraz bardziej dokuczliwe, powinny ustąpić. To na pewno wpłynie na komfort życia - tłumaczy dr Gieroba w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".
Pan Grzegorza czeka teraz trzymiesięczna rehabilitacja.