Szop pracz dotarł do Polski z niemieckiej Brandenburgii, gdzie jego populacja osiągnęła krytyczny poziom. W Niemczech wypuszczono do środowiska zaledwie kilka osobników, a obecnie ich liczba sięga od 1,5 do nawet ponad 2 milionów. Rocznie odstrzeliwuje się tam ponad 20 tysięcy szopów, próbując ograniczyć ich ekspansję.
W Polsce brakuje dokładnych danych na temat liczebności szopa pracza, choć wiadomo, że jego populacja gwałtownie rośnie. Ostatnie badania przeprowadzono w 2011 roku, między innymi w Parku Narodowym "Ujście Warty".
Ten wszystkożerny drapieżnik stanowi poważne zagrożenie dla rodzimej fauny. W okresie lęgowym ptaków szop pracz niszczy gniazda, polując zarówno na lądzie, w dziuplach, jak i w koronach drzew. Poza sezonem lęgowym często zbliża się do osiedli ludzkich, gdzie plądruje sady, śmietniki, kurniki oraz miski zwierząt domowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aktualnie główną metodą zwalczania szopa pracza w Polsce są odstrzały. W województwie lubuskim myśliwi eliminują około 4,5 tysiąca osobników rocznie. W Parku Narodowym "Ujście Warty" dodatkowo prowadzone są odłowy w pułapki żywołowne, jednak ich skuteczność jest niewielka — udaje się schwytać do kilkunastu szopów rocznie.
Konieczne jest wprowadzenie programów i zachęt, by w akcję zwalczania szopa angażowało się jak najwięcej organizacji, samorządów i instytucji zajmujących się ochroną przyrody — podkreśla Zdrojewski. Tylko skoordynowane działania mogą powstrzymać ekspansję tego inwazyjnego gatunku i chronić polską bioróżnorodność.
Inwazyjne gatunki obce, takie jak szop pracz i norka amerykańska, stanowią poważne zagrożenie dla ekosystemów. Ich obecność wpływa negatywnie na środowisko naturalne, gospodarkę oraz zdrowie ludzi. Eksperci alarmują, że bez odpowiednich działań sytuacja może się jeszcze pogorszyć.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.