Agresja Federacji Rosyjskiej wobec Ukrainy spotkała się ze sporym niezrozumieniem i sprzeciwem ze strony większości krajów świata. W wielu krajach obywatele okazują swoją solidarność wobec zaatakowanego narodu, protestując m.in. pod ambasadami agresora. Wśród nich są również Polacy, jednak to o manifestacji w Irlandii zrobiło się zdecydowanie najgłośniej.
Czytaj także: Namaz w lesie. To nie są żołnierze Rosji
Do głośnego protestu doszło 25 lutego w Dublinie. Zbulwersowany tłum zebrał się pod ambasadą Federacji Rosyjskiej, aby manifestować swój sprzeciw wobec działań na Ukrainie. Oprócz okrzyków pojawiły się również flagi Ukrainy oraz plakaty z hasłami antywojennymi.
Protestujący nie zatrzymali się tylko na słowach. Nagle na ulicy przed budynkiem ambasady pojawiła się limuzyna, w której transportowano ambasadora Rosji. Obecność Jurija Filatowa spotkała się ze sporą agresją ze strony manifestujących. Grupa osób zagrodziła mu drogę i uniemożliwiła wjazd na teren posesji. Okna w pojeździe zasłonięto flagami Ukrainy. Dyplomata mógł ewakuować się tylko dzięki pomocy policji.
Czytaj także: Każdy może stać się narzędziem Rosjan. Ekspert ostrzega
Podczas protestu w Dublinie dopuszczono się również aktu wandalizmu. Protestujący oblali godło Rosji zamieszczone na filarze płotu czerwoną farbą. Zapewne miało to symbolizować niepotrzebny rozlew krwi na Ukrainie.
Czytaj także: Gigantyczne kolejki. Ukraińcy chcą bronić ojczyzny