W poniedziałek wieczorem izraelskie samoloty uderzyły w cele wojskowe w Syrii. Potwierdziły to Siły Obronne Izraela, które podały, że atak był wymierzony w "punkty obserwacyjne i systemy zbierania danych wywiadowczych, obiekty artylerii przeciwlotniczej oraz systemy dowodzenia i kontroli" w bazach armii syryjskiej w Al-Kunajtirze.
Siły Obronne Izraela uważają, że rząd syryjski jest odpowiedzialny za wszystkie działania na ziemi syryjskiej. Będziemy nadal działali z determinacją przeciwko wszelkim naruszeniom suwerenności Izraela - przekazano w oświadczeniu.
Czytaj także: Wyjechały czołgi. Gorąco na granicy Izraela
Syryjskie media państwowe potwierdziły atak, informując o nieokreślonych "szkodach materialnych" w placówkach wojskowych niedaleko Damaszku. Nie było doniesień o ofiarach.
Atak na cele wojskowe w Syrii. Izrael: To był odwet
Siły Obronne Izraela stwierdziły, że atak był odwetem za próbę zamachu bombowego. W niedzielę armia zabiła czterech mężczyzn podkładających materiały wybuchowe pod ogrodzeniem na granicy izraelsko-syryjskiej.
Czytaj także: Makabryczne odkrycie w Syrii. Masowe groby ofiar ISIS
Rzecznik wojska Jonathan Conricus powiedział, że jest zbyt wcześnie, aby stwierdzić, czy mężczyźni należeli do konkretnej organizacji, ale Izrael pociągnął "reżim syryjski do odpowiedzialności".
Zobacz także: Raport komisji przy ONZ. Rosja i Syria popełniły zbrodnie wojenne