Głos po drugiej stronie słuchawki zwrócił się do Mahmouda jego pełnym imieniem i mówił nieskazitelnym arabskim.
Powiedział mi, że zbombardują trzy budynki....i nakazał mi ewakuację okolicy - wspomina Mahmud.
Jego blok nie był bezpośrednio zagrożony, ale ten telefon sprawił, że stał się odpowiedzialny za ewakuację setek ludzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zebrał myśli i powiedział mężczyźnie, który przedstawił się jako Abu Khaled, aby nie odkładał słuchawki. 40-letni dentysta Mahmoud twierdzi, że nie ma pojęcia, dlaczego to jego wybrano do tego zadania. Ale tego dnia zrobił wszystko, co mógł, aby zapewnić bezpieczeństwo swojej społeczności. Poprowadził masową ewakuację swoich sąsiadów, a potem patrzył, jak jego dzielnica eksploduje na jego oczach.
Czytaj także: Piekło pod ziemią. Sieć tuneli na celowniku Izraela
O tym, że izraelskie wojsko dzwoniło do Gazańczyków i ostrzegało ich przed bombardowaniem, mówiło się od jakiegoś czasu. Relacja Mahmuda pokazuje, jak wyglądało to w rzeczywistości.
Swoją tożsamość potwierdzili strzałami
19 października armia izraelska zbombardowała co najmniej 25 bloków mieszkalnych, w których znajdowały się setki mieszkań, niszcząc tym samym całą dzielnicę.
Mahmoud zwrócił się do rozmówcy, aby oddał strzał ostrzegawczy, żeby udowodnić, że mówi prawdę. To dlatego, że mieszkańcy zgromadzeni dookoła ostrzegali go, że połączenie może być fałszywe.
Strzał ostrzegawczy uderzył w jeden z zagrożonych bloków mieszkalnych.
Poprosiłem go, aby "oddał kolejny strzał ostrzegawczy, zanim zaczną bombardować" – mówił Mahmoud. Rozległ się jeszcze jeden strzał.
Mahmoud ruszył z ewakuacją. Tego ranka na ulice wyszły setki ludzi. Mieszkańcy tego zazwyczaj spokojnego miasta krzyczeli i biegali, niektórzy mieli na sobie piżamy lub stroje modlitewne.
Bombardowanie trwało blisko dwie godziny. Kiedy ustało, Mahmoud usłyszał w słuchawce "Skończyliśmy...możecie wracać".
Mahmoud nie rozumiał, czego właśnie był świadkiem. Mieszkał w tej dzielnicy Gazy przez 15 lat, prowadząc prężną praktykę dentystyczną i wychowując tam swoje dzieci.
Nieodebrane połączenie
Tego samego dnia wieczorem Mahmoud kończył Ishę, czyli nocne modlitwy w swoim mieszkaniu, kiedy na swoim telefonie zobaczył nieodebrane połączenie z prywatnego numeru. Jego serce zamarło.
Od razu zrozumiałem, że będzie ewakuacja i bombardowanie, ale nie wiedziałem, jaki będzie cel. Myślałem, że to może być mój dom, może to będzie dom obok mnie – wspominał.
Jego telefon wkrótce zadzwonił ponownie. Na linii był inny mężczyzna. Głos mówił, że po wydarzeniach tamtego poranka zdali sobie sprawę, że Mahmoud jest "mądrym człowiekiem" i dlatego ponownie do niego zadzwonili. Mężczyzna przedstawił się jako Daoud.
Mahmoud twierdzi, że mężczyzna powiedział mu, że tej nocy zniszczone zostaną kolejne budynki, a dentysta będzie musiał ponownie nakazać sąsiadom ewakuację.
Początkowo powiedziano mu, że celem są dwa budynki obok trzech, które zostały zniszczone tego ranka, a także blok po drugiej stronie.
Mahmoud zaczął ewakuację w pogrążonej w ciemnościach okolicy. Zniszczono trzy zapowiedziane budynki. Jednak rozmówca powiedział mu, że zniszczone zostaną jeszcze trzy budynki i wówczas mieszkańcy będą mogli wrócić do swoich domów.
Ale zmiana rozkazów nastąpiła nagle. Mahmoud wspomina, że zbombardowali cały rząd bloków mieszkalnych po wschodniej stronie ulicy. Było to ponad 20 wieżowców i setki domów, których mieszkańcy nie zostali ewakuowani, ponieważ nie było informacji o zniszczeniu tych budynków.
Bombardowania trwały całą noc. Nie było jasnego komunikatu o tym, że mogą bezpiecznie wrócić do domów. W kolejnych dniach społeczność Al-Zahra, dzielnicy na północy Strefy Gazy, zamieszkiwanej przez klasę średnią, rozpadła się.
Nawet dla ludzi, których domy wciąż stoją, nie ma już usług… kanalizacja jest uszkodzona, nie ma piekarni, nie ma supermarketu, nie ma wody ani prądu – mówił ze smutkiem Mahmoud.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.