Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego gruchnęła wieść, że Jarosław Kaczyński zażądał, by kandydaci wpłacili pieniądze na kampanię partii i swoją własną. Nie chodziło o symboliczne wpłaty. Politycy wydali majątek na kampanię.
Po 200 tys. zł od małżeństwa Kurskich, ale też Waldemara i Beaty Kempy, 150 tys. od małżonków Szydło, po 106 tys. od Ryszarda Czarneckiego i Jadwigi Wiśniewskiej, po 100 tys. od Karola Karskiego, Patryka Jakiego, Adama Bielana czy Anny Zalewskiej - informowała "Gazeta Wyborcza", która dotarła do zestawienia wpłat na komitet wyborczy PiS.
W przypadku Jacka Kurskiego hojność nie popłaciła. Został wielkim przegranym tych wyborów i nie pojechał do Brukseli. Mimo to dzisiaj mówi, że nie żałuje wydanych pieniędzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kurski o pieniądzach na kampanię PiS. "Nie żałuję"
W rozmowie z "Super Expressem" Jacek Kurski mówił m.in. o przyczynach swojej porażki. Stwierdził też, że poświęcił się dla partii i nie chodzi tu jedynie o wpłatę pokaźnej sumy na kampanię.
Nie żałuję wpłaty 200 tys. na kampanię. Nie każdy wygrywa, a ja byłem potwornie atakowany w kampanii. Jedyne, co sobie wyrzucam, to że nie reagowałem na ten oszalały atak z każdej strony na mnie. Nie odbijałem tych kłamstw na mój temat, bo nie chciałem robić kłopotu mojej partii... W związku z tym poświęciłem się – wyjaśnił "SE" były prezes TVP.
Zdaniem prof. Kazimierza Kika, politologa, ostatecznie Kurski nie ma powodów do narzekań. – Bycie w partii to inwestowanie i korzystanie i ja myślę, że Kurski skorzystał mocno przez te wszystkie lata – ocenił ekspert w rozmowie z "Super Expressem".
Warto dodać, że Kurski nie jest jedynym kandydatem, który zainwestował pieniądze w kampanię, ale nie dostał się do europarlamentu. W podobnej sytuacji znaleźli się inni czołowi politycy PiS: Ryszard Czarnecki, Beata Kempa czy Karol Karski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.