Naukowcy z Centrum Badania i Przeciwdziałania Chorobom Zakaźnym na uniwersytecie stanowym Minnesoty, twierdzą, że pandemia może utrzymywać się jeszcze prawie dwa lata. Głównym powodem jest długi okres inkubacji wirusa, który sprawia, że ludzie zarażają innych, nim pojawią się u nich pierwsze symptomy.
Bardzo możliwe również, że najłatwiej przenosi się on właśnie w tym pierwszym, bezobjawowym okresie. Niemało osób, zaraża się zresztą, w ogóle o tym nie wiedząc. Wpływa to na znacznie wyższy niż u grypy tzw. poziom reprodukcji.
Koronawirus. Zakażone osoby
Poziom reprodukcji to współczynnik oznaczający ile osób zakazi przeciętny chory. Jeżeli wynosi 1, to oznacza, że osoba zainfekowana zarazi średnio jedną kolejną osobę. Epidemia pojawia się, jeżeli przekracza on ten poziom. Według różnych badań, COVID-19 ma ten wskaźnik na poziomie od 1,4 do 5,7. Te spore różnice w wynikach związane są z różnym poziomem testów w konkretnych regionach świata.
Niektórym krajom udało się zmniejszyć poziom reprodukcji poniżej 1, dzięki środkom zapobiegawczym. Jednak wraz z tym, jak są one luzowane, poziom znów może osiągną więcej niż 1 i po pewnym czasie doprowadzić do powrotu epidemii - piszą autorzy badania.
Jak jednak dodają, im wyższy poziom reprodukcji, tym więcej osób przechodzi chorobę, a więc więcej nabywa odporność. Jednak, aby pandemia się skończyła, odporność musiałoby zdobyć 60-70 procent ludzkości. Warto pamiętać, że według danych WHO i wielu niezależnych badań, nie ma pewności, że osoba raz zakażona, nie zakazi się po raz drugi.
Scenariusze przebiegu pandemii
Następnie naukowcy porównali koronawirusa ze znanymi nam z historii pandemiami grypy i tym, jak wówczas przebiegały zakażenia. Na ich podstawie stworzyli trzy scenariusze na przyszłość.
W pierwszym z nich, początkowa fala COVID-19 potrwa do końca wiosny tego roku. Następnie możemy spodziewać się "serii mniejszych fal zachorowań", które od lata będą trwać przez kolejne 24 miesiące, w różnych częściach świata. Wymagało by to od rządów okresowego wprowadzania i znoszenia restrykcji epidemicznych.
Według drugiej opcji, obecna, wiosenna fala to dopiero przygrywka do wielkiego skoku liczby zakażonych zimą 2020-21. W ciągu przyszłego roku miałoby miejsce jeszcze kilka pomniejszych skoków w zachorowaniach. Badacze podkreślają, że podobny przebieg miała pandemia hiszpanki z lat 1918-20, która zabiła na świecie od 20 do nawet 100 milionów ludzi, a zaraziła się nią niemal 1/4 ówczesnej populacji Ziemi.
W ostatnim scenariuszu, pandemia będzie "powoli się wypalać", bez określonego wzorca wzrostu zakażeń. Na różnych obszarach będzie to miało inny przebieg i będzie mocno związane ze skutecznością walki przez konkretne państwa. Wówczas jednak, po pierwszym zlikwidowaniu większości obostrzeń, nie powinno być konieczne ich przywracanie.
Niezależnie od tego, którzy scenariusz okaże się prawdziwy, musimy być przygotowani na kolejnych półtora roku do dwóch lat aktywności COVID-19, z ogniskami zakażeń okresowo pojawiającymi się w różnych miejscach globu - podsumowują autorzy.
Oczywiście wszystko może się zmienić wraz z opracowaniem szczepionki na koronawirusa. Prace nad nią trwają na całym świecie. Powstają też nowe metody skutecznego leczenia choroby - jak np. specjalnie wyhodowane przeciwciała, które mogą zapobiegać rozwijaniu się wirusa w organizmie, które nad którymi pracują holenderscy uczeni. Warto jednak by rządy były gotowe na każdy scenariusz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.