Nie przepadają za nim działkowcy i ogrodnicy, bo jego ulubionym przysmakiem są korzenie roślin, które z pasją podjada, siedząc pod ziemią. Rozczula za to nazwa, którą trudno zapomnieć, a raz zasłyszana na zawsze zostaje w pamięci.
O kim mowa? O dziwacznym owadzie, turkuciu podjadku, który jak zauważają leśnicy swoim wyglądem przypomina kilka różnych gatunków zwierząt.
"Ni to świerszcz, ni to kret, czy krewetka" - piszą pod zdjęciami fascynującego owada pracownicy Lasów Państwowych. I na poparcie swoich słów przytaczają angielską nazwę owada, którą na polski można przetłumaczyć dosłownie jako "świerszczo-kreta".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przednie odnóża Turkucia podjadka przekształciły się w mini łopatki do kopania w ziemi. Zupełnie jak u kreta! A i "świerszcz" ma swoje uzasadnienie, bo tak jak i one, turkucie należą do prostoskrzydłych - tłumaczą pochodzenie nazwy leśnicy.
I dodają, że turkucie podjadki to "śpiewające" owady. "Budują systemy podziemnych korytarzy, a samce dodatkowo urządzają sobie w nich komory akustyczne, które wzmacniają dźwięki podczas wygrywanych przez nie, godowych koncertów" - czytamy na profilu Lasów Państwowych.
Leśnicy dodają, że to jedne z największych owadów w naszym kraju, jednak mimo to potrafią dość dobrze latać w powietrzu, a także całkiem sprawnie biegają. To także jedne z największych w Polsce owadów, dorastają do 6 cm długości.
Trzeba tylko uważać, gdy zechcemy się im przyjrzeć z bliska, bo zaniepokojone mogą strzelić w nas cuchnącą cieczą - przestrzegają pracownicy Lasów Państwowych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.