Sprawę nagłośniła małopolska Inspekcja Transportu Drogowego. W minioną środę inspektorzy skontrolowali w Krakowie autobus, którego stan przerósł ich najśmielsze oczekiwania. Nawet doświadczeni funkcjonariusze łapali się za głowy.
Taki autobus jeździł po Małopolsce
Kontrola stanu technicznego wykazała szereg usterek zagrażających bezpieczeństwu pasażerów. W oczy inspektorów rzuciły się przede wszystkim fotele. Były przytwierdzone do podłoża za pomocą prowizorycznych, krzywo wyciętych drewnianych kołków. Te z kolei przymocowano trytytkami i gwoźdźmi.
Na tym jednak "niespodzianki" się nie skończyły. Funkcjonariusze małopolskiej ITD odkryli, że autobus woził pasażerów mimo pękniętej felgi jednego z kół. Uszkodzona była także przednia szyba w pojeździe, a tylne drzwi od bagażnika się nie zamykały.
W tej sytuacji za stwierdzone usterki inspektorzy zatrzymali dowód rejestracyjny pojazdu, zakazali jego kierowcy dalszej jazdy oraz ukarali go mandatem karnym - czytamy w komunikacie Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.
Za narażenie pasażerów na niebezpieczeństwo odpowie także przewoźnik. Zostanie wobec niego wszczęte postępowanie administracyjne. Ewentualna kara może wynieść 2 tys. zł.
Internauci mają ubaw
Choć stan autobusu stanowił zagrożenie dla podróżnych, prowizoryczne "podreperowanie" usterek rozbawiło internautów. Pod postem Inspekcji Transportu Drogowego na Facebooku pojawiło się wiele ironicznych komentarzy.
Ale partacze. Nie od dziś wiadomo, że tylko szara taśma - napisała jedna z osób.
A zamiast silnika powinien być koń. Tylko co jest winne biedne zwierzę, że kierowca baran - ironizował inny internauta.
Przy tych cenach za opał to jechał jak lord na drewnie - zażartowała kolejna osoba.