Sprawę opisał szczegółowo blog "Służby i Obywatel", znany z wyszukiwania wpadek i luk w systemie bezpieczeństwa. Dość często pojawiają się na blogu informacje o działaniach Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W czwartek pojawił się kolejny wpis.
Autor opisał w nim, jak wszedł w posiadanie listy mieszkań, należących do Agencji. Nie wchodząc w szczegóły: listę 365 lokali, należących do miasta, ale przydzielonych funkcjonariuszom ABW, można pozyskać, wkładając w to trochę wysiłku i czasu. Nie potrzeba do tego jednak skomplikowanych operacji wywiadowczych.
Unormowane jest to porozumieniem, zawartym w 2015 r. Podpisał je były szef Agencji, gen. brygady ABW Dariusz Łuczak. Do porozumienia dołączone zostały dwa załączniki, z wykazem lokali. Są one dostępne w internecie. Bloger otrzymał je po wymianie pism z ABW, mokotowskim Zarządem Gospodarki Nieruchomościami i Urzędem Miasta Stołecznego. Oraz po interwencji kolegium odwoławczego.
Komunalne mieszkanie za grosze?
Sześć lat temu, mieszkań komunalnych, przeznaczonych do użytkowania przez ABW było 365. Na blogu możemy przeczytać, że kilkanaście lat wcześniej (ABW powstała w 2002 r.) było ich ponad 900. Co z resztą? Mogły zostać wykupione po preferencyjnych cenach.
Mieszkania to łakomy kąsek. W służbach przydzielane są do użytkowania funkcjonariuszom, którzy do pracy w Centrali (CBA, ABW, SKW, SWW) trafiają np. z delegatur. Nierzadko ich użytkownicy starają się potem odkupić takie mieszkanie.
Ale to niejedyna kwestia. Za mieszkanie komunalne, należące do miasta, płaci się o wiele niższy czynsz, niż kilkaset zł na wolnym rynku. Co to oznacza? Po prostu oszczędności. Przy mieszkaniu wielkości 50 m kw. można rocznie zaoszczędzić ok. 28 tys. zł. A wynajmowane mieszkania często są większe. Wróćmy jednak do ujawnionej listy.
Była rzecznik, mąż i mieszkanie
Autor opisał problem na przykładzie byłej rzecznik ABW, płk Katarzyny Koniecpolskiej. Odnalazł ją dzięki niewielkiemu wsparciu i temu, że na oficjalnej liście tłumaczy przysięgłych funkcjonowała podając adres swojego mieszkania na Mokotowie. Faktycznie, zastał ją pod wskazanym adresem.
Ona pułkownik i on. Obydwoje już nie pracują w ABW a mieszkanie zostało. I w końcu wykupią je za grosze, bo k...a mogą. W miejscu, gdzie mieszkania chodzą po milion! - mówi nasz rozmówca, osoba zorientowana w realiach funkcjonowania Agencji i procederu.
Funkcjonariusze mają możliwość takiego tańszego wykupu zajmowanego mieszkania. Osoba, z którą rozmawiamy dodaje, że choć nie są to kokosy, to przy założeniu, że metr kwadratowy będzie tańszy np. o 3 tys. zł już można sporo zaoszczędzić. Funkcjonariusze mieli, jak inni najemcy mieszkań komunalnych, możliwość uzyskania bonifikaty przy wykupie zajmowanego mieszkania. Obecnie jest to, przynajmniej w Warszawie, niemożliwe, po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2014 r. Takie jest też stanowisko władz miasta. Sytuacja ta dotyczy innych służb mundurowych w tym policji, wojska, straży granicznej.
Większość z tych, którzy siedzą w tych mieszkaniach już poza służbą. Ale je zajmują. Ci z młodych, którzy tam wylądowali to w większości płotki, z administracji - dodaje nasz rozmówca.
Zagrożenie? Możliwe
Tyle, że problem ma i drugi wymiar. Możliwego i całkiem realnego zagrożenia. Dla chcącego i potrzebującego, przewertowanie listy i odwiedzenie wszystkich podanych adresów może być warte zachodu. Autor bloga sprawdził w ten sposób jeszcze kilkanaście adresów. Wielu z nich zamieszkują emerytowani funkcjonariusze.
Dla obcych wywiadów taka lista to potencjalnie niezła gratka. Nawet jeśli to emeryci, to służyli i robili robotę. Nierzadko niebezpieczną, przeciwko obcym wywiadom. I wyobraźmy sobie teraz, że pewnego dnia taki emeryt otwiera drzwi, a zamiast listonosza spotyka kogoś, kogo zwalczał będąc w służbie. Nieprzyjemna niespodzianka, prawda? - mówi o2.pl doświadczony oficer kontrwywiadu.
Tak czy inaczej - mleko się wylało. Lista mieszkań i adresów została udostępniona. Po raz kolejny okazało się, że nie potrzeba wroga zewnętrznego. Wystarczy zwykła urzędnicza niefrasobliwość by coś, co powinno być pilnie strzeżoną tajemnicą, wydostało się na światło dzienne. Zwróciliśmy się z pytaniami o to do rzecznika ministra-koordynatora służb specjalnych. Do momentu publikacji, nasze pytania pozostały bez odpowiedzi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.