Pierwsze ostrzeżenia o nowej groźnej chorobie rozprzestrzeniającej się w Chinach pojawiły się z ust czołowego chińskiego lekarza Li Wenlianga. Próbował on zaalarmować międzynarodową społeczność, że koronawirus może być niezwykle groźny. Wkrótce Li zmarł na COVID-19, a jego śmierć w wieku zaledwie 34 lat stanowiła dla rządu w Pekinie nie lada wyzwania propagandowe.
Chcąc sterować opinią publiczną, powinno się ukrywać swoją tożsamość, unikać prostego patriotyzmu i sarkastycznych pochwał oraz być gładkim i milczącym w osiąganiu założonego celu – można przeczytać w jednej z dyrektyw wysłanych przez chiński rząd do serwisów informacyjnych i platform społecznościowych po śmierci lekarza.
Czytaj także: Chiny prowadzą testy na ludziach. Tworzą super żołnierza
Armia internetowych trolli. Tak Chińczycy walczyli z informacjami o koronawirusie
Od dawna wiadomo, że rządząca Komunistyczna Partia Chin stosuje cenzurę, aby unikać niewygodnych dla siebie tematów. Dokumenty ujawnione w trakcie amerykańskiego śledztwa rzucają jednak nowe światło na chińską propagandę. Pokazują także, z jak wyrafinowanych środków korzysta Pekin, aby ukrywać niektóre informacje.
Okazuje się, że po śmierci Li Wenlianga media otrzymały zakaz wysyłania powiadomień o tym zdarzeniu na telefony użytkowników. Kiedy temat zaczął zyskiwać na popularności, wprowadzono także dodatkową cenzurę. Nakazano usunięcie imienia i nazwiska zmarłego lekarza ze wszystkich artykułów w mediach społecznościowych.
Jak pisze "New York Times", kiedy koronawirus zaczął przedostawać się do publicznej świadomości, chiński rząd uruchomił armię internetowych trolli. Ich zadaniem było wspieranie chińskiego rządu. Zamieszczane w mediach społecznościowych komentarze miały wychwalać Komunistyczną Partię Chin oraz jej reakcję na wybuch pandemii.
Czytaj także: Chiny idą na wojnę z niewidzialnym wrogiem
"Politycznie uzbrojony system cenzury"
Przeanalizowane przez amerykańskich dziennikarzy dane pochodziły z Administracji Chińskiej Cyberprzestrzeni, krajowego organu regulacyjnego w zakresie działalności telekomunikacyjnej. Zawierały także informacje z Urun Big Data Services. To chińska firma tworząca oprogramowanie służące do monitorowania działalności obywateli w internecie.
Chiny mają politycznie uzbrojony system cenzury. Jest dopracowany i zorganizowany. Koordynuje i wspiera go państwo. Nie służy tylko do usuwania niewygodnych informacji. Chiny mają także potężny aparat do tworzenia własnej narracji na dowolny temat, na ogromną skalę. Żaden inny kraj tego nie ma – powiedział Xiao Qiang, założyciel chińskiego portalu informacyjnego z siedzibą w Kalifornii China Digital Times.
Obejrzyj także: Świat uzależnił się od Chin. Pandemia może to zmienić