W ostatni weekend w polskich lasach pojawiło się wiele grzybów. Grzybiarze chwalą się zbiorami borowików, koźlarzy, maślaków i innych gatunków. To zaskakujące, bo jeszcze przed tygodniem fani grzybobrania narzekali, że lasy są puste i ciężko znaleźć nawet pojedynczego grzyba.
Czytaj także: Jest zapalonym grzybiarzem. Pokazał, co wyniósł z lasu
Weekendowe zbiory były imponujące – w niecałe 2 godziny uzbierałam aż 70 sztuk, w niektórych miejscach rosły w skupiskach po 14-16 sztuk. Oprócz prawdziwków, znalazłam też kilka czerwonych kozaków i podgrzybków - mówi nam Anna Przypolska, grzybiarka z woj. podkarpackiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta dodaje, że tegoroczne zbiory są słabe w porównaniu do ubiegłorocznych.
W zeszłym roku grzybów było wyjątkowo dużo, przez cały wrzesień chodziłam do lasu co drugi dzień i zawsze wracałam z pełnym koszem. W tym roku sezon zaczął się dla mnie w połowie czerwca, kiedy udało mi się zebrać kilka sztuk, jednak później, przez całe wakacje, było bardzo sucho, co spowodowało brak grzybów. Dopiero teraz, po dłuższym czasie, warunki się poprawiły - wyjaśnia doświadczona fanka zbierania grzybów.
Janusz Piechociński zmartwiony. Czy grzyby znikną z lasów?
Dużymi zbiorami pochwalił się w sieci Janusz Piechociński. Były wicepremier pokazał imponującą "kolekcję" koźlarzy. Okazuje się, że nie jest to powód do wielkiej radości. - Na ten moment może to być koniec zbiorów - tłumaczy Piechociński.
Każdy rok jest inny. Na ten moment to dla mnie koniec zbiorów. Moje zagajniki brzozowe są już wyeksploatowane. Grzyby pojawiły się po intensywnych deszczach, ale nie ma zatrzęsienia. Pojawiły się szczególnie maślaki i podgrzybki. Przymrozki utrudnią zbiory. Firmy, które zajmują się eksportem grzybów, mogą mieć problem - mówi były polityk w rozmowie z o2.pl.
Były wicepremier w latach 2012–2015 jest zmartwiony, bo niedługo planuje ruszyć na grzybobranie ze zwycięzcą aukcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Licytację grzybobrania z Piechocińskim wygrał lekarz. Muszę zorientować się, gdzie naprawdę występują grzyby. Być może pojedziemy w Bory Tucholskie. Lepiej nie jechać w ciemno - wyznaje polityk.
Mimo to Piechociński z satysfakcją pokazał zebrany karton grzybów. Tłumaczy, że przyniósł do domu "ok. 200 koźlarzy szarych i koźlarzy czerwonych". Podkreśla, że "sos z tych grzybów na pewno będzie smakował wspaniale".
Czytaj także: Zdjęcie z Bieszczadów. "Niesamowity wysyp"
W czasie, gdy zbierałem te grzyby, w lesie nie było wiele osób. To małe zagajniki, samosiejki na podwarszawskich polach. Zdziczałe sady z brzózkami. Tam mi się zbiera najlepiej - ujawnia Janusz Piechociński.
Polityk potwierdza też, że tegoroczne zbiory nie są imponujące. Tłumaczy, że "grzybiarze pragną grzybów, stąd tak duże zainteresowanie, ale nie jest to tak imponujący wysyp, jak w ubiegłych latach".
W pierwsze dni sezonu zbierałem po 20 grzybów. Lasy wyglądają źle. Ta długotrwała susza zmieniła charakter runa leśnego. Wyjałowiła je. Grzyby nie miały warunków do rozwoju - tłumaczy Piechociński.
Jeden z niegdysiejszych liderów PSL ujawnia też, że ma nadzieję, że kiedyś pojedzie na zbiory grzybów na Syberię. Jak się okazuje, dostał zaproszenie od znajomego.
Tam naprawdę grzyby zbiera się hurtowo. Może w lepszych czasach uda się odwiedzić to miejsce i zobaczyć to na własne oczy? - mówi były polityk w rozmowie z o2.pl.
Marcin Lewicki, Malwina Witkowska, dziennikarze o2.pl