67-latce z Michigan koronawirus wyjątkowo mocno dał się we znaki. Zakażona spędziła w szpitalu aż 196 dni, co jest jednym z najdłuższych okresów hospitalizacji pacjenta z powodu zakażenia koronawirusem.
Przeczytaj także: Szczepionka na koronawirusa. Nowe szczegóły dotyczą dzieci
Kobieta zakaziła się koronawirusem wraz ze swoim mężem Kenem. Para zgłosiła swoje objawy po powrocie z podróży do Kalifornii pod koniec marca. Deanna od początku źle przechodziła zakażenie, podczas gdy Ken nie miał objawów. U kobiety zdiagnozowano też niedokrwienne zapalenie jelita grubego. Pacjentka przeszła operację i następne dwa i pół miesiąca była podłączona pod respirator.
Przeczytaj także: Szczepionka na koronawirusa. Cena może być straszna. Eksperci alarmują
67-latka wciąż otrzymywała pozytywne testy na obecność koronawirusa. Rodzina była trzykrotnie wzywana na ostatnie pożegnanie. Jej stan stopniowo się poprawiał, dzięki czemu przeniesiono ją z OIOM-u na normalny oddział. We wrześniu przeszła rehabilitację, a 15 października opuściła szpital po 196 dniach i wróciła do domu.
Będąc przykutym do łóżka przez tak długi czas, tracisz całe napięcie mięśniowe i musisz na nowo nauczyć się podstawowych ruchów człowieka, nawet jeśli chodziło o poruszanie twarzą lub po prostu siadanie - powiedział mąż Deanny.
Ona sama zaapelowała do wszystkich, by na siebie uważali.
To śmiercionośny wirus. Nie bagatelizujcie go, noście maseczki, myjcie ręce i zachowujcie dystans społeczny - stwierdziła 67-latka.
Przeczytaj także: Koronawirus. Władimir Putin przekazał radosną nowinę