27-letni Kristian zginął w tragicznym wypadku w Kidderminster w zachodniej Anglii. Mężczyzna osierocił troje dzieci. Co najbardziej poruszające, jechał spotkać się z bliskimi po śmierci swojego dziadka Jamesa, który zmarł tego samego dnia.
Pozwała przedsiębiorcę pogrzebowego. Co się stało?
Organizacją pochówku zajęła się Caroline Richards, matka Kristiana i córka Jamesa. 56-latka zdecydowała się skorzystać z usług przedsiębiorcy pogrzebowego Keitha Borastona.
Przeczytaj także: Koronawirus. Ile za pogrzeb zakażonego? Koszty szokują
Zanim zwłoki Kristiana zostały przywiezione do domu pogrzebowego, zostały zbadane przez koronera. Keith Boraston oświadczył w rozmowie z matką zmarłego 27-latka, że musi je powtórnie otworzyć, ponieważ koroner mógł rozmieścić narządy po sekcji w niewłaściwej kolejności.
Powiedział, że musi "cofnąć" pracę koronera, ponieważ nie zawsze umieszcza organy z powrotem we właściwym miejscu, a on lubi, gdy osoba jest "kompletna" – przytoczyła wypowiedź przedsiębiorcy Caroline Richards (Mirror).
Przeczytaj także: Tragiczny wypadek na służbie. Tłumy pożegnały ratownika medycznego
Caroline Richards była do tego stopnia oburzona zachowaniem Borastona, że zdecydowała się na złożenie przeciwko niemu pozwu. 56-latka uważa takie zachowanie za absolutnie niedopuszczalne. Jak dowodzi, przez przedsiębiorcę pogrzebowego jej zły stan psychiczny uległ dodatkowemu pogorszeniu.
Kiedy przyszłam zobaczyć Kristiana, ze szczegółami opowiedział, co mu zrobił. Byłam oszołomiona i zrozpaczona. Brakowało mi słów i jedyne, czego chciałam, to zmienić temat – wspomina Caroline Richards (Mirror).
Ostatecznie pogrzeb Kristiana odbył się dwa dni po pożegnaniu jego dziadka. Zanim Caroline Richards pozwała przedsiębiorcę pogrzebowego, wcześniej złożyła na niego skargę. Boraston usiłował przekonać 56-latkę, że jego intencją nie było sprawienie jej bólu.
Zawsze byłem otwarty i szczery wobec każdego, kto powierzał mi opiekę nad ukochaną osobą. Nie potrafię wyobrazić sobie bólu, który musiałaś cierpieć wtedy i teraz. Uznałem, że nie będę ukrywać przed tobą żadnych czynności – tłumaczył w e-mailu Keith Boraston.
Przeczytaj także: Koszmarny pogrzeb na Dolnym Śląsku. Ksiądz bał się koronawirusa
Keith Boraston jest członkiem Narodowego Stowarzyszenia Przedsiębiorców Pogrzebowych. W sprawie zabrała głos rzeczniczka organizacji. Podkreśliła, że pracownicy zakładów mają obowiązek pytać bliskich, czy zgadzają się na przeprowadzenie na zmarłych procesów, takich jak m.in. balsamowanie. Przyznała jednak, że należy poruszać te kwestię z wyczuciem i empatią.
We wszystkich przypadkach firmy pogrzebowe powinny najpierw uzyskać wyraźną i świadomą zgodę najbliższych krewnych. Jest to powszechnie przyjęta praktyka. Dyrektorzy zakładów pogrzebowych mają również obowiązek komunikowania się ze współczuciem – podkreśliła rzeczniczka Narodowego Stowarzyszenia Przedsiębiorców Pogrzebowych (Mirror).
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.