Wojna w Ukrainie trwa już ponad miesiąc i, póki co, końca nie widać. Niestety, giną cywile, a miliony osób starszych oraz kobiet z dziećmi zmuszonych było do opuszczenia bombardowanej przez Rosjan ziemi.
W geście solidarności z naszymi wschodnimi sąsiadami, wiele czołowych firm wycofało się z rynku rosyjskiego. Wśród nich są między innymi tacy giganci jak Nike, Adidas, Louis Vuitton, McDonald's czy Coca-Cola.
Część firm jednak została w Rosji. Są to m.in. sieci sklepów: Auchan, Leroy Merlin czy Decathlon.
Protestuje pod Decathlonem
Wymienione sieci mają swoje punkty na całym świecie, również w Polsce. Pan Mateusz, poruszony wojną w Ukrainie, postanowił sam poprowadzić protest przeciwko kupowaniu w jednym z polskich Decathlonów. Zaczynał od tabliczki z hasłem "Wchodząc tu, popierasz wojnę". Następnego dnia zmienił ją na "Wstyd tu wejść".
Pytam, czy dana osoba ma świadomość sytuacji. Jeśli nie ma, tłumaczę jej, że sklep jest zaangażowany w Rosji i pośrednio wspiera finansowo wojnę - powiedział portalowi "Noizz".
Mężczyzna przyznaje, że czasem spotyka się nawet z agresją ludzi na jego protest. To jednak ani trochę go nie zniechęca, wręcz przeciwnie. Wie, że działa w słusznej sprawie, a znakomita większość klientów reaguje na jego akcję pozytywnie.
Czytaj też: Pokazała ciało bez retuszu. Tak wygląda prawda
Ścieżka, która prowadziła mnie do decyzji o proteście, była prosta, ale wymagała ode mnie odwagi cywilnej. Przez kilka dni napawałem się potężną reakcją internautów w sieci, ale potem przeczytałem w "Wyborczej" artykuł o tym, że protesty i bojkot w sieci mają się nijak do tego, co dzieje się w rzeczywistości, bo w tym samym czasie Polacy radośnie kupują w Decathlonie rowerki i hulajnogi. To mną wstrząsnęło, nie mogłem z tym dalej żyć - opowiada aktywista w rozmowie z portalem "Noizz".
Jego działania są skuteczne. Część ludzi rzeczywiście rezygnuje z zakupów. Sporo jest też takich, którzy zwracają towary.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.