Marek M. został oskarżony o publiczne nawoływanie do zabójstwa, znieważenie arcybiskupa i osób wierzących, a także o nawoływanie do nienawiści na tle różnic wyznaniowych. Grozi mu kara trzech lat pozbawienia wolności. Do winy jednak się nie przyznaje.
Chciał zabić arcybiskupa?
Oskarżony zeznał, że jego występ nie miał na celu namawiania kogokolwiek do morderstwa. Gest podcięcia gardła miał tylko "uwypuklić problem", jaki jego zdaniem ma Kościół. Marek M. wspomniał o wysoce krzywdzących i szkodliwych słowach abp. Jędraszewskiego o zagrożeniu "tęczową zarazą".
Na rozprawie, która odbyła się we wtorek, poinformowano, że obrońca Marka M. złożyła wniosek o przesłuchanie w trakcie procesu abp. Marka Jędraszewskiego. Stało się tak, ponieważ duchowny nie został przesłuchany w toku postępowania, a jego zeznania mogą być bardzo istotne dla całej sprawy.
Czytaj także: Cztery słowa o Andrzeju Dudzie. Pastor z Lublina skazany
To jest trochę absurdalna sytuacja, że występem czuli się obrażeni przedstawiciele społeczności LGBT, a nikt z Kościoła nie protestował, więc uważam, że przesłuchanie osoby, której zarzut dotyczy, jest jak najbardziej zasadne - oceniła obrońca Marka M. adwokat Ewelina Zawiślak, cytowana przez PAP.
Wniosek może zostać odrzucony, ale obrona jest na to przygotowana. Zostanie ponowiony przy apelacji. Kolejną rozprawę w procesie zaplanowano na październik.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.