Rajmunda Kaczyńskiego pamiętają jako energicznego, zdecydowanego, służbistę z Powstania Warszawskiego. Podczas zrywu dowodził jedną z drużyn powstańców. Jego podwładni skarżyli się, że atmosfera w jego oddziale nie należała do najprzyjemniejszych, a Kaczyński zwracał się do nich w niezbyt grzeczny sposób.
"Moim dzieciom nie wolno dawać władzy"
W ostrych słowach mówił też często o swoich synach, Lechu i Jarosławie. Jak powiedziała kiedyś w TVN24 Hanna Stadnik, sanitariuszka o pseudonimie "Hanka", Rajmund był zszokowany faktem, że jego syn, Lech, został prezydentem Warszawy.
Moim dzieciom nie wolno dawać władzy. Zniszczą każdego, kto jest od nich lepszy, bo są złośliwi - miał mówić wówczas.
Ciągle kłócił się z synami
"Newsweek" poświęcił ojcowi Kaczyńskich duży artykuł, w którym wybrzmiało też, jak wyglądały relacje z żoną i synami. Przytacza się cytat Jadwigi Kaczyńskiej, która sugerowała, że Rajmund to "nie jej rycerz na białym koniu".
Ostro też mówił o swoich synach, z którymi ciągle się kłócił. "Boże, uchroń Polskę przed moimi synami narwańcami" - miał powiedzieć Rajmund Kaczyński. - Oni byli blisko matki i ona była dla nich numerem jeden — opowiadał tygodnikowi znajomy rodziny.
Rajmunda nie słuchali i ciągle się z nim kłócili. Narzekał, że nie ma na nich wpływu — dodawał.
Czytaj także: Wpadka posłanki w Sejmie. Nie zorientowała się w porę
Miał faworyzować Lecha
Rajmund Kaczyński miał też faworyzować Lecha, bo ten miał słabszy charakter i rzadziej mu się sprzeciwiał. Z kolei, Jarosław za to często wchodził z ojcem w otwarte starcia. Po jego śmierci to właśnie prezes PiS nie chciał, by w gazetach pojawiały się nekrologi. Uważał, że staną się przyczyną do "grzebania w życiorysie ojca" - podsumowuje "Newsweek"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.