Programiści i operatorzy dronów mogą zostać wezwani do wojskowych centrów rekrutacyjnych, by otrzymać przydział mobilizacyjny. Nadaje się go w czasie pokoju do sprawowania określonej funkcji na wypadek wybuchu konfliktu zbrojnego.
Jak stanowią przepisy: "Nadanie przydziału mobilizacyjnego oraz pracowniczego przydziału mobilizacyjnego następuje w formie karty mobilizacyjnej. Osoba, której nadano przydział mobilizacyjny lub pracowniczy przydział mobilizacyjny, jest obowiązana przyjąć kartę mobilizacyjną. Karta mobilizacyjna - to dokument potwierdzający nadanie w czasie pokoju, na określone w etacie jednostki wojskowej stanowiska służbowego (pracownicze) lub do pełnienia określonej funkcji: przydziału mobilizacyjnego – żołnierzowi rezerwy (z paskiem czerwonym lub zielonym), pracowniczego przydziału mobilizacyjnego – pracownikowi wojska lub osobie niebędącej pracownikiem wojska (z paskiem niebieskim".
Trzeba podkreślić, że stawiennictwo w wojskowym centrum rekrutacji zajmuje zwykle 1 dzień. Niektórzy mogą się jednak spodziewać również wezwania do udziału w ćwiczeniach wojskowych, które mogą potrwać od 2 do 30 dni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co istotne, nie tylko osoby z branży technologicznej są mobilizowane do udziału w ćwiczeniach wojskowych, ale również te z sektorów medycznego, weterynaryjnego, morskiego i lotniczego. W tym roku Wojsko Polskie zamierza wysłać wezwania do kilku tysięcy takich osób.
Czytaj także: Ostatni dzień Marianny Schreiber. Potem się zacznie
Owe doniesienia budzą duże emocje. "Fakt" zapytał o sprawę gen. Mieczysława Gocuła. Zdaniem wojskowego nie ma takiej listy, według której wspomniani specjaliści mieliby być mobilizowani w pierwszej kolejności.
Taka kolejność nie jest możliwa. Domniemywam, że dowództwo komponentu obrony prawdopodobnie ma w tym czasie możliwości rozwijania przedsięwzięć i postanowiło przeszkolić ludzi z tego obszaru. Proszę nie spodziewać się, że rusza powszechna mobilizacja i taka jest kolejność w systemie dowodzenia — podkreślił generał w rozmowie z "Faktem".
Wojskowy objaśnił, że takie procedury są stosowane na całym świecie. — Jeżeli chodzi o reagowanie kryzysowe to w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa państwa, kryzysu — to nie jest powszechną wiedzą, ale też nie jest tajemnicą, że w pierwszej kolejności wzmacniamy komórki wywiadowcze i rozpoznawcze, więc kolejność nie jest taka, by wzywani jako pierwsi byli specjaliści — wytłumaczył wojskowy.
- Zakładam, że jest możliwość i potrzeba, są wolne moce przerobowe w dowództwie komponentu od "cyber" i oni postanowili ściągnąć ekspertów, przeszkolić, zapoznać. Standardowe szkolenie ludzi, którzy są do tego przygotowani - dodał.
Generał studzi emocje w związku z doniesieniami. - Różne rezerwy, od szeregowych poprzez wszystkie różne specjalności, jakie na rynku pracy istnieją, a z punktu widzenia wojska są w posiadaniu — podsumował były szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w rozmowie z "Faktem".
Czytaj także: Łukaszenka wzywa do wojska. Wystarczy jeden SMS
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.