Kariera Alicji Bachledy-Curuś nie rozwinęła się tak, jak przewidywało wiele osób. A jeszcze przed kilkoma laty była jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorek.
Wszystko zaczęło się od jej udziału w "Panu Tadeuszu". Później grała też m.in. w "Syzyfowych pracach" czy "Wrotach Europy".
Następnie zdecydowała się na podbój zachodnich rynków. Podczas wyruszenia na szerokie wody, poznała Colina Farrella, z którym ma synka Henryka Tadeusza.
Alicja Bachleda-Curuś mieszka w Stanach Zjednoczonych. Wielkiej kariery tam jednak nie zrobiła. Jak zauważa portal gwiazdy.wp.pl, w Polsce aktorka występuje w komercyjnych hitach, a w USA gra w niszowych arthouse'owych produkcjach.
Gram w rzeczach nieartystycznych po to, aby przeżyć. Wspomniałam o grze komputerowej, która nie jest artystycznie równoważna. Też takich projektów się podejmuję. By gdzieś zapewnić sobie ten komfort życia - powiedziała Bachleda-Curuś w rozmowie z Plejadą.
Syn na pierwszym miejscu
Wyśmienita kariera nie jest priorytetem dla Alicji Bachledy-Curuś. Najważniejsze są sprawy związane z życiem prywatnym, a przede wszystkim syn.
Bycie z Heniem i umożliwienie mu normalnego egzystowania w Stanach, szkolnego i towarzyskiego były zawsze dla mnie ważniejsze niż kariera. Kariera nie jest dla mnie istotna i w sumie nigdy nie była - zapewniła aktorka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.