W momencie podłożenia ognia dzieci przebywały w swoich sypialniach na górze. W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że za wywołaniem pożaru stoją ich rodzice – Mick i Mairead Philpott. Miało to miejsce w 2012 roku.
Dzieci zginęły w pożarze. Rodzice umyślnie podpalili dom
Mick Philpott zamierzał wrobić w podpalenie swoją byłą partnerkę – Lisę Willis. Do rozniecenia ognia mężczyzna wykorzystał benzynę. Kiedy on rozlewał benzynę, Mairead wykonywała telefon do straży pożarnej. Para nie przewidziała jednak, jak szybko rozniesie się ogień.
Przeczytaj także: Zaczaił się na biegaczkę. Później przyłączył się do jej poszukiwań
Jak podaje "Mirror", Mick otrzymał karę dożywocia. Może ubiegać się o warunkowe zwolnienie z więzienia, jednak po odsiedzeniu minimum 15 lat. Z kolei jego żona usłyszała wyrok 17 lat pozbawienia wolności.
Informator "The Sun" podał, że Mairead Philpott wkrótce wyjdzie na wolność. Będzie to oznaczało, że spędzi w więzieniu tylko 8,5 roku z zasądzonych 17 lat. 38-latka ma obecnie posługiwać się imieniem i nazwiskiem Louise Dunn.
Przeczytaj także: Morderstwo w hotelu w Katowicach. Ofiarą jest Marokańczyk
Według informatora Mairead Philpott jest zachwycona perspektywą opuszczenia więzienia. 38-latka jest nielubiana przez więźniów zakładu karnego. Mimo że nie zdradza prawdziwego imienia i nazwiska, osadzeni świetnie zdają sobie sprawę, jak naprawdę się nazywa i dlaczego została skazana.
Wszyscy znają ją jako Mairead Philpott i jest jej ciężko, ponieważ jej zbrodnia była tak koszmarna. Nic dziwnego, że jest szczęśliwa, że wychodzi – podaje informator "The Sun".
Po opuszczeniu więzienia Mairead Philpott będzie mieszkała w hostelu. Otrzyma również nową tożsamość. Koszty jej zakwaterowania zostaną pokryte z pieniędzy podatników.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.