W piątek ogłoszono wprowadzenie do obiegu kolejnej szczepionki przeciw COVID-19. Na rynku pojawi się więc preparat od Pfizera i BioTechu oraz od Moderny. Na świecie ruszyły również pierwsze etapy programu szczepień. Czy osoby, które przyjęły preparat nie roznoszą już wirusa?
Czytaj także: Śledztwo w Wuhan. WHO ujawnia nowe szczegóły
Na pytanie to odpowiedział dr Purvi Parikh, immunolog z organizacji non-profit Allergy & Asthma Network i współbadacz w badaniach szczepionek firmy Pfizer. W rozmowie z fivethirtyeight.com przyznał, że pomimo przyjęcia dwóch ampułek, zaszczepieni wciąż będą musieli trzymać się obostrzeń.
Badania nad szczepionkami trwają zazwyczaj ok. 10 lat. Tym razem preparat został przebadany w niecały rok. Naukowcy pominęli wiele etapów skupiając się na dwóch najważniejszych - przede wszystkim, czy szczepionka jest bezpieczna i czy jest skuteczna.
W związku z tym na odpowiedź na inne pytania musimy jeszcze poczekać. Nie wiemy, czy szczepień nie trzeba będzie powtarzać cyklicznie i czy preparat hamuje również roznoszenie koronawirusa.
Wirus wnika przez górne drogi oddechowe, przez nos albo przez gardło. A te są chronione przez śluzówkę. Ta warstwa śluzowa dobrze spowalnia patogeny przed dostaniem się do organizmu. Nawet jeśli szczepionka będzie niszczyć w organizmie wirusa, może nie być w stanie neutralizować go ze śluzówek. W takim przypadku kaszel czy kichnięcie może przenieść się na osoby nieszczepione - mówi prof. Deepta Bhattacharya z Uniwersytetu w Arizonie.
Choć na odpowiedź musimy poczekać jeszcze z rok, naukowcy są dobrej myśli. Szczepionki przeciwko COVID-19 są skuteczne w ponad 90 proc. Dla porównania skuteczność preparatu przeciwko grypie waha się od 40 do 60 proc. Dr. Purvi Parikh zauważa, że tak wysoka skuteczność musi mieć ogromny wpływ również na patogeny, które będą zatrzymywać się w śluzówkach, za czym zdolność zakażenia na pewno spadnie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.