Południowa Polska walczy ze skutkami przejścia niżu Boris. Katastrofalna sytuacja jest choćby w Głuchołazach, w powiecie nyskim na Opolszczyźnie i powiecie kłodzkim na Dolnym Śląsku. Wielka woda niestety przechodzi przez kolejne miasta, miasteczka i wioski.
W Dzierżoniowie sytuacja jest również coraz trudniejsza. Jak podaje lokalny magistrat, stan Piławy wynosił w poniedziałek rano 386 cm. Nieprzejezdna jest droga wojewódzka Dzierżoniów-Świdnica. Niestety, spodziewane są kolejne opady deszczu. Zalana została SP nr 9 i sztuczne boisko pod halą pneumatyczną. W niedzielę pod wodą znalazło się kilka ulic, m.in. Brzegowa, Nowowiejska, Kościuszki, Strefowa, w kierunku Mościska i Złota kierunku Nowizny.
Zobacz także: Ludzie zdezorientowani. "Nie wiemy, gdzie szukać pomocy"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To właśnie w tych dwóch miejscowościach, Nowiźnie i Mościsku, sytuacja jest katastrofalna.
Powódź w Polsce. Zalane wsie koło Dzierżoniowa. Dramatyczna relacja mieszkańców
Jesteśmy jedną taflą wody. Odcięci od świata. Próbowaliśmy z wójtem przebić się w kierunku Świdnicy, ale nie daliśmy rady - mówi nam Danuta Martowłos, sołtys Mościska. - W Grodziszczu jest pół metra wody na drodze, a dalej jest Boleścin, gdzie jest niecka i woda sięga 1,5 metra. Ruchu w tamtą stronę nie będzie. Dużym land roverem się wójt przebił, ale mieszkańcy nie mają możliwości - dodaje.
Sołtys Mościska mówi, że wszystko jest zalane - zarówno ulice, jak i domostwa. Wioska to w tej chwili ogromne rozlewisko. - Zalewa nas ze wszystkich stron - relacjonuje. Dwie ulice zostały w całości ewakuowane. Mieszkańcy byli po raz ostatni wywożeni z wioski w niedzielę, około godz. 18.00.
Moje oczy czegoś takiego nie widziały - przyznaje. - To jest tragedia. Przez jedną noc 60 mieszkańców 'zaworkowało' 15 ton piasku i to nic nie dało - mówi Danuta Martowłos.
W Mościsku działają służby - policja, straż pożarna, opieka społeczna. Sołtys zbiera numery telefonów od mieszkańców i pyta, czy czegoś im potrzeba. Jedną z najważniejszych rzeczy, których brakuje, jest teraz woda pitna. Fatalnie wygląda sytuacja w również w sąsiedniej Nowiźnie.
Część wioski jest zalana, część jest odcięta. Sytuacja nie jest ciekawa. Mieszkańcy nie chcą się ewakuować. Jedna osoba, która choruje, została zabrana przez siostrę. Pozostali są w domach. Czekają, aż woda opadnie. Nie chcą opuszczać swoich domów. Niektórym woda weszła tylko do 20 centymetrów, innym zalało na razie posesje wokół domów. To są różne sytuacje - podkreśla sołtys Nowizny Wiesław Aksamit.
Zobaczymy, jak to się skończy, ale w 1997 roku była większa powódź, poziom wody był wyższy. W poprzednich latach czasem rzeka występowała z brzegów, ale nie za każdym razem były zalewane budynki. Zagrożenie jest niestety stałe, bo mamy nieuregulowaną rzekę, wały są nieporobione, tylko w części miejscowości zostały podwyższone. Ciągnie się to od tej powodzi tysiąclecia - dodaje.
Sołtys przyznaje, że mieszkańcy bronili swoich domostw, ale kiedy woda wyszła z koryta Piławy, nie było już szans, by cokolwiek zrobić. W niedzielę rano poziom wód podniósł się na tyle, że Nowizna i Mościsko zostały zalane.
W sąsiednim Mościsku sytuacja jest jeszcze gorsza. Tam jest kilka dopływów, które wchodzą w Piławę, tam zawsze jest gorzej - mówi o sąsiadach sołtys Nowizny.
Strażacy z miejscowego OSP pracowali w pocie czoła, by przygotować wioskę na wielką wodę. Władze lokalne dostarczały worki z piaskiem. Żywioł okazał się zbyt silny. - Robiliśmy, co mogliśmy. Niestety, to jest nierówna walka - rozkłada ręce Wiesław Aksamit.
Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl