Polski napastnik w meczu Hoffenheim - Hertha Berlin pojawił się na boisku dopiero w 79. minucie. 24-latek starał się być aktywny z przodu, ale nie miał okazji do strzelenia bramki. Był za to doskonale słyszany przed telewizyjnymi odbiornikami.
"Nasza!" - taki zwrot w języku polskim można było wyłapać na boisku w Hoffenheim. Piątek instynktownie krzyczał do sędziego liniowego, sugerując, że to jego zespołowi należy się piłka. Niemiecki arbiter nie posłuchał się jednak naszego napastnika i zarządził aut dla rywali.
Ekipa Piątka świetnie spisała się po ponad dwumiesięcznej przerwie. Hertha Berlin, dzięki bramkom w drugiej połowie, rozprawiła się z gospodarzami aż 3:0. Liczymy, że w kolejnym meczu - z Unionem Berlin - reprezentanta Polski zobaczymy już od pierwszej minuty.
Bundesliga jest pierwszą czołową ligą, która wznowiła piłkarskie rozgrywki. Pod koniec maja ma powrócić polska Ekstraklasa, a w czerwcu angielska Premier League, włoska Serie A czy hiszpańska La Liga. W czasach pandemii koronawirusa mecze będą miały jednak zupełnie inną atmosferę, a odgłosy z boisk jeszcze długo będą towarzyszyć telewidzom. Trudno spodziewać się, by w tym roku kalendarzowym kibice mieli wstęp na stadiony.
O tym jak czułe są mikrofony przy pustych trybunach przekonał się w sobotę obrońca Schalke 04 - Jean-Claire Todibo. Podczas wyjazdowego meczu z Borussią Dortmund telewidzowie mogli usłyszeć jak piłkarz gości głośno krzyczy w kierunku rywala, Erlinga Haalanda: "Go f... your grandmother", co w luźnym tłumaczeniu oznacza "idź pierd... swoją babcię".
Zobacz też: Koronawirus problemem dla lidera 2.Bundesligi. "Od dawna mają mniejsze lub większe problemy finansowe"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.