Do tragicznego zdarzenia doszło w nocy z 18 na 19 września 2020 roku w jednym z mieszkań przy ulicy Bema w Łodzi. Na numer alarmowy zadzwoniła kobieta informując, że znalazła zakrwawionego znajomego w jego mieszkaniu. Natychmiast na miejsce wysłani zostali łódzcy policjanci i służby medyczne.
Jak się później okazało, 53-letnia łodzianka zaatakowała swojego konkubenta maczetą i mieczem samurajskim. Mimo natychmiastowej pomocy i operacji mężczyzny nie udało się utrzymać przy życiu. Zmarł w szpitalu dwa dni po tragedii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śledztwo w tej sprawie trwało bardzo długo. Początkowo z powodu braku dowodów, prokuratura umorzyła całą sprawę. Jak podkreśla dziennik "Fakt", przez prawie dwa i pół roku policjanci z komendy miejskiej i wojewódzkiej w Łodzi analizowali ślady, które zaraz po zbrodni nie wskazywały wprost na podejrzanego, a zeznania Joanny R., która wezwała pomoc do konającego Adama, wydawały się wiarygodne.
Joanna R. trafiła do aresztu
Kryminalni z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi w 2021 roku postanowili wrócić do sprawy usiłowania zabójstwa. Policjanci ustalili nowych świadków zdarzenia oraz wytypowali potencjalnego sprawcę. Była nią Joanna R.
3 stycznia 2023 roku zatrzymano w Tarnowskich Górach kompletnie zaskoczoną 53-latkę. Gdy prawda wyszła na jaw, podczas przesłuchania kobieta przyznała się i szczegółowo opisała przebieg zdarzenia. Podejrzana usłyszała prokuratorski zarzut usiłowania zabójstwa. Ta zbrodnia zagrożona jest karą nawet dożywotniego pozbawienia wolności - relacjonuje rzeczniczka łódzkiej policji, mł. asp. Kamila Sowińska.
Podczas przesłuchania kobieta przyznała się, że feralnej nocy pokłóciła się z Adamem. Miała mu za złe, że... zrobił w mieszkaniu bałagan. Kobieta zadała mu kilka ciosów samurajskim mieczem.