O planach Bidena poinformował w niedzielę "New York Times". Podkreślono, że "prezydent USA Joe Biden rozważa wysłanie do krajów wschodniej flanki NATO dodatkowych 1-5 tys. żołnierzy w reakcji na koncentrację rosyjskich sił na Białorusi".
Okazuje się, że w razie eskalacji, liczba amerykańskich żołnierzy mogłaby błyskawicznie wzrosnąć - nawet do 50 tysięcy. Prasa twierdzi, że konkretne decyzje w zakresie wysłania amerykańskich żołnierzy do krajów wschodniej flanki NATO mogą zapaść jeszcze w tym tygodniu.
Dziennik nie podaje, jakie rodzaje sił mogłyby trafić do państw frontowych. Eksperci twierdzą jednak, że powinny zawierać elementy obrony powietrznej, a ponadto jednostki inżynieryjne, logistyczne oraz artyleryjskie.
Nie wiadomo, do jakich państw trafiłyby amerykańskie wojska. Obecnie najwięcej z nich stacjonuje w naszym kraju. Umowa z 2020 roku wskazuje na to, że jest ich około 5,5 tys.
Departament Stanu podjął ważną decyzję
Stany Zjednoczone sygnalizują, że w każdej chwili może dojść do rosyjskiej napaści na Ukrainę. W niedzielę ważną komunikat ogłosił Departament Stanu. Nakazano, by Ukrainę opuściły rodziny amerykańskich dyplomatów, a ponadto zezwolono, by z tego kraju wyjechała część pracowników placówek dyplomatycznych.
Biorąc pod uwagę, że prezydent stwierdził, że Rosja w każdej chwili może podjąć działania wojskowe, rząd USA nie będzie w stanie ewakuować obywateli USA. Więc obywatele USA obecni na Ukrainie powinni dostosować do tego swoje plany - podkreślił przedstawiciel Departamentu Stanu podczas telefonicznego briefingu prasowego, cytowany przez PAP.
Czytaj także: Żabka wycofuje ten produkt. Jest bardzo niebezpieczny